Noworoczne życzenia…
Wiele osób poruszyło (dosłownie i w przenośni) narodzenie małego Jezusa. Aby Go zobaczyć, ruszyli przed siebie aniołowie z nieba. Także pasterze odeszli od swych trzód i poszli do stajenki. Narodziny wprawiły w ruch także Trzech Mędrców ze Wschodu. Nawet Anna i starzec Symeon za natchnieniem Ducha przyszli do świątyni, by zobaczyć Nowonarodzonego.
Jedyną osobą, której nie poruszyła wiadomość o narodzeniu Jezusa był król Herod. Sam nie ruszył się z miejsca. Zamiast tego przywołał do siebie potajemnie Mędrców i powiedział: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». Dziś wiemy, że Herod nie chciał oddać Dziecięciu pokłonu, ale chciał pozbawić Je życia.
Morał z tej refleksji taki, że każdy, kto chce w swoim życiu spotkać Jezusa, musi ruszyć się z miejsca. I wcale nie chodzi tutaj tylko o jakiś ruch fizyczny. Chodzi bardziej o poruszenie serca, o otwarcie się na Boże natchnienia, o świeży powiew Bożego Ducha.
Herodowe lenistwo, stagnacja i rutyna
nie są w życiu chrześcijanina czymś pożądanym.
Dlatego z okazji Nowego Roku życzę Ci tego,
aby Twoje życie duchowe nigdy nie popadło
w stagnację i duchowy marazm,
ale aby we współpracy z łaską Bożą rozwijało się,
kwitło i przynosiło piękne owoce
w całym Twoim życiu.
o. Piotr SchP