O dwóch takich, co zbierali…
Przeróżnych ludzi spotykam w czasie kolędy. Z niektórymi znamy się bliżej, z wieloma znamy się tylko z widzenia, z jeszcze większą grupą nie znamy się wcale.
– Ksiądz chyba w naszej parafii nowy – pytają niektórzy.
– Tak, siedemnastego lutego będzie dopiero cztery lata – odpowiadam zgodnie z prawdą i uśmiecham się nieco szyderczo, bo tym jednym pytaniem mój rozmówca zdradza, że z naszym kościołem jakoś mu nie po drodze. To oczywiście o niczym nie świadczy. Kościołów w Krakowie przecież nie brakuje. A i pijarzy monopolu na Pana Boga jeszcze nie mają :). Ale dzisiaj zupełnie nie o tym.
– Widzi ojciec to? – pyta mnie dziś pan Krzysztof, pokazując wiszący na ścianie sporych rozmiarów obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Piękny, choć już na pierwszy rzut oka widać, że bardzo stary.
– Smutne to, ale ten obraz znalazłem na śmietniku. Wziąłem go do domu, oczyściłem i oprawiłem. Teraz Matka Boża jest z nami.
Zaczęliśmy rozmawiać o tej sytuacji. O braku szacunku dla tego, co święte, co poświęcone. Od razu przypomniał mi się pan Rysiek, poznany jakiś czas temu parafianin, który wzbogacił się o kilkanaście krzyży i krzyżyków chodząc po … śmietnikach i wysypiskach śmieci.
No cóż… Pewnie takich Krzysztofów i Ryśków jest wielu. I to nie tylko w Krakowie.
Na tych, którzy takie ,,perełki” wyrzucają na śmietniki można by wieszać przysłowiowe psy. Ale nie będziemy tego robić. Ktoś inny kiedyś będzie takie czyny sądził. Piszę dziś ten tekst, by powiedzieć, że na szczęście jeszcze nie wszystkich dopadła duchowo – sakralna znieczulica. Zresztą, jestem bardziej niż pewien, że wielu z nas na miejscu wspomnianych panów zrobiłoby z krzyżem czy obrazem znalezionym na śmietniku dokładnie to samo.
Wychodząc od p. Krzysztofa życzyłem mu, żeby jego wędrówki po śmietnikach jak najrzadziej kończyły się takimi znaleziskami. Patrząc na Matkę Bożą smutno odpowiedział, że życzy sobie dokładnie tego samego. Niech zatem te życzenia nam się spełnią.
Zawsze uczono mnie szacunku do spraw, rzeczy odnoszących się do Boga, i starych, zniszczonych obrazków, krzyżyków nie wyrzucam. Jest jednak pytanie, co z tym zrobić, gdy np. różaniec jest porwany, a koraliki odpadły?
Tak samo mam pytanie, co zrobić z chlebem, który nie zdąże zjeść i się zestarzeje czy spleśnieje – zwłaszcza latem?
Boli mnie zawsze jak widzę chleb na śmetniku.