O kapłańskich pierwszych miłościach…
Chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że uroczystość święceń kapłańskich jest uroczystością wyjątkową i szczególną. I to nie tylko dla tych, którym biskup kładzie ręce na głowie, ale też dla tych wszystkich, którzy w takiej uroczystości uczestniczą. Najbardziej chyba przeżywają moment święceń mamy przyszłych kapłanów. Dziś znów w niejednym oku łezka się zakręci…
My, księża, też na swój sposób przeżywamy takie wydarzenia. To zawsze okazja do przypomnienia sobie swoich święceń. Okazja do podziękowania za powołanie do kapłaństwa. To nade wszystko czas modlitwy za tych nowych, nazywanych zwyczajowo neoprezbiterami.
Ogarniamy dziś naszą modlitwą Rafała (święcenia przeżywamy w Bolszewie, w jego rodzinnej parafii), Darka, Mateusza i Łukasza. Wraz z nałożeniem rąk biskupa kończy się dla nich pewien etap. Zaczyna się jednak kolejny… pełen nowych wyzwań.
Już niebawem – na spotkaniu z o. Prowincjałem – dowiedzą się o nowych miejscach swojej duszpasterskiej pracy. Czy nowe miejsce przeznaczenia ich zaskoczy? Czy się spodziewają? Jedno jest pewne – na tę pierwszą zakonną obediencję (w diecezji mówi się raczej o dekretach) każdy nowo wyświęcony kapłan czeka z pewnym dreszczykiem emocji. W końcu nie bez powodu o pierwszej placówce mówi się w kapłańskim żargonie ,,pierwsza miłość.”