O nawykach i nałogach ciąg dalszy…

W dzisiejszym wpisie chciałbym – nawiązując do jednego z wcześniejszych wpisów a jednocześnie odpowiadając na Wasze pytania dotyczące grzechów i nałogów  – podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami, spowiedniczym doświadczeniem i wiedzą w tym zakresie. Mam nadzieję, że ten tekst pomoże Wam jeszcze bardziej świadomie wziąć ster swojego życia w swoje ręce.

nałogTemat jest bardzo złożony,  a same słowa ,,nałóg”, ,,zniewolenie” czy ,,uzależnienie” nie wymagają chyba większego komentarza. Intuicyjnie czujemy, co to coś złego. Od razu – jak z automatu – możemy  podać cały wachlarz potencjalnych nałogów: alkohol, narkotyki, pornografia, masturbacja, hazard, itp. Nie będziemy się tutaj zastanawiali nad każdym z osobna, ale popatrzymy na cechy wspólne wszystkich wymienionych (i wielu innych) uzależnień. Postawmy pierwsze pytanie: skąd bierze się nałóg?

Otóż, wszystko zaczyna się bardzo niewinnie – często od jednego wypitego kieliszka, jednego papierosa, od jednego pornograficznego filmu, itp. Młodzi ludzie, pytani o to, dlaczego sięgają po takie rzeczy, często odpowiadają: z ciekawości i z nudy. Czasem ktoś powie, że z głupoty. Faktem jest, że ciekawość i nuda to dwa skrzydła, na których możemy polecieć bardzo wysoko – niestety, nie zawsze w dobrym kierunku. Kiedy już na samym początku nie powiemy wyraźnie STOP naszej ciekawości, szybko niewinne pierwsze kroki przerodzą się w nawyk. A w nawyku człowiek coraz bardziej stacza się po równi pochyłej, wprost do stanu, który możemy nazwać już uzależnieniem.

Najnowsze badania neurologiczne pokazują nam czym tak naprawdę mozg jest uzależnienie i nałóg. Jak się okazuje, cały sekret jak zwykle tkwi w naszej głowie, konkretnie w naszym mózgu. To właśnie tam znajdziemy się coś, co ma wpływ na to, co robimy. Dopamina – bo o niej myślę (to organiczny związek chemiczny, który działa w nas jak neuroprzekaźnik, ma on wpływ m.in. na rozwój choroby Parkinsona i na schizofrenię) – działa jak narkotyk, ponieważ dostarcza człowiekowi przyjemności, kiedy ten wykonuje jakieś konkretne czynności.

Przykład – właśnie pornografia. Niektórym wydaje się, że wejście na tzw. strony dla dorosłych (głupia nazwa, bo sugeruje, że dorośli mogą grzeszyć) to tylko niegroźne zaspokojenie swojej ciekawości. Nic z tych rzeczy… Wejście na strony o tematyce pornograficznej już samo w sobie – dzięki wspomnianej dopaminie – powoduje wyraźne pobudzenie (ci, którzy mają to za sobą wiedzą o czym piszę. Ci, którzy nie wiedzą, niech pod żadnym pozorem nie próbują). Właśnie wtedy – w momencie owego pobudzenia – wytwarza się w mózgu człowieka bardzo duża ilość dopaminy i na trwałe się tam zapisuje. Człowiek, nawet po krótkim zetknięciu z pornografią, jest już ,,oznaczony.” Po czymś takim w głowie zostaje ślad, którego nie da się już wymazać. Podobny ślad zostaje w mózgu kogoś, kto np. sięga po przysłowiowy kieliszek. Jest przyjemność – jest dopamina, jest dopamina – jest problem…

 Nie byłby to może wielki problem, gdyby nie fakt, że wspomniana dopamina wchodzi w reakcje z adrenaliną. I uwaga: w kontakcie z adrenaliną dopamina wzmacnia swoje działanie nawet trzykrotnie. Łatwo to zobrazować. Ktoś np. ma w swoim pokoju komputer, na którym ogląda pornografię. Wtedy mózg produkuję dopaminę. Ale ten ktoś siedzi w pokoju, jak na przysłowiowych szpilkach, bo np. obawia się, że może zostać przyłapany przez rodziców i wówczas adrenalina sprawia, że w mózgu wytwarza się aż trzykrotna dawka uzależniającej dopaminy. Człowiek czuje się wówczas – jak to potocznie mówimy – nakręcony. Pojawia się stan podniecenia.

Pan Bóg jednak dla równowagi – oprócz dopaminy – zakodował w nas jeszcze coś – oksytocynę. Ale o tym już następnym razem…