Ojcze, spraw, aby stanowili jedno… (J17,22)
Choć ciągle pamiętam, że jestem – jak to usłyszałem niedawno na kolędzie – przedstawicielem Kościoła, to jednak dość często różne osoby na różne sposoby mi to przypominają.
Wy księża – słyszę czasem – powinniście, nie powinniście, mówicie, robicie, głosicie, nie robicie, nie mówicie, itp. Wy – księża i my – ludzie. Taki właśnie podział panuje w świadomości wielu i pewnie dlatego, mówiąc Kościół, często mają na myśli tylko papieża, biskupa i księży. No i ministrantów….
Co to się dzieje z tym waszym Kościołem? – usłyszałem przedwczoraj od naszego parafianina. Człowiek miał oczywiście na myśli modne ostatnio w mediach molestowanie. Delikatnie uświadomiłem mu, że jeśli jest ochrzczony, ma wszelkie podstawy do tego, by czuć się pełnoprawnym członkiem Kościoła. Ucieszył się… nie bardzo.
Kiedy wiele lat temu – na początku stycznia – wybuchła sprawa abpa Wielgusa i jego niedokończonego ingresu do archikatedry warszawskiej, chodziłem wtedy po kolędzie w mojej rodzinnej parafii. Wielu pytało: Co ty o tym wszystkim myślisz? Czasem miałem wrażenie, że niektórzy chcieli, abym wprost tłumaczył się z tych dziwnych rzekomych podpisów arcybiskupa. To przecież jeden z waszych – ktoś wtedy skwitował.
Niedawno znów głośno się zrobiło o jednym z naszych. Wszak to nikt inny, jak tylko metropolita krakowski postanowił wydać w formie książki osobiste zapiski Jana Pawła. Postanowił tak mimo, iż w testamencie był zapis (i powszechnie to wiadomo), by notatki spalić.
I znów w wielu domach jest temat do kolędowej rozmowy. Co ksiądz o tym myśli? Dlaczego nikt nie reaguje? Skoro to testament, to dlaczego nikt mu nie zabroni? Czyżby kasa znów brała górę? – to tylko niektóre z zasłyszanych ostatnio komentarzy (na szczęście nie tylko kolędowych) do tej sprawy.
I cóż ja mam tym ludziom mówić? Tłumaczyć, uzasadniać, a może przyznawać im rację? Oczywiście, że mam swoje zdanie na ten temat, ale to jest moje osobiste zdanie i nie mam powodu, by wypowiadać je głośno. Myślę swoje. I czasem tylko jakoś smutno, że takie błahe sprawy mają zdolność dzielić nas i skłócać.
Wszyscy chętnie nawiązują do bł. Papieża Polaka bo to jest trendy, ale kto pamięta jeszcze słowa, które do nas kierował i wskazówki jakie nam dawał. To, czy się do nich stosujemy to już inna sprawa…Pamięć należy odświeżać, a wydanie w formie książki przemyśleń Papieża to dobra rzecz i pewnie skłoni część osób do refleksji, oczywiści jeżeli wejdą w posiadanie ww. książki. Poza tym nie oszukujmy się, niczego nad wyraz prywatnego, czego nie należy udostępniać opinii publicznej w niej nie znajdziemy. Ja bym jeszcze się zastanowił nad wydaniem takiej książki w formie ebooka z komentarzami – 70% naszych rodaków nie potrafi czytać ze zrozumieniem… 🙂
To po co pisać testament, po co wierzyć że ktoś będzie go respektował?
Wierzyć komuś/czemuś czy nie wierzyć?….”oto jest pytanie”. Pewniejsze wydaje się skorzystanie z usług notariusza.