Panie, postaw dziś straż przy moich wargach…
Mt 15,1-2.10-14
Do Jezusa przyszli z Jerozolimy faryzeusze i uczeni w Piśmie z zapytaniem: «Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem». Potem przywołał do siebie tłum i rzekł do niego: «Słuchajcie i chciejcie zrozumieć. Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym». Wtedy przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Wiesz, że faryzeusze zgorszyli się, gdy usłyszeli to powiedzenie?» On zaś odrzekł: «Każda roślina, której nie sadził mój Ojciec niebieski, będzie wyrwana. Zostawcie ich. To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną».
Nieczystym czyni człowieka to, co wychodzi z jego ust – to chyba najważniejsze zdanie, a jednocześnie najważniejsza nauka z dzisiejszej Ewangelii. Co takiego Jezus miał na myśli? Co wychodzi z naszych ust i co ma moc czynienia nas nieczystymi? Oczywiście: słowo.
Kiedy otworzymy Pismo św., w bardzo wielu miejscach natkniemy się na teksty o tym, że słowo ma moc. Słowo ma moc błogosławieństwa lub moc przekleństwa. Niech pierwszym owocem dzisiejszej medytacji będzie uświadomienie sobie tego, że żadne wypowiadane przez nas słowo nie jest neutralne. Każde wypowiadamy z jakimś ładunkiem emocjonalnym, z jakimś zamysłem, w jakimś kontekście, z myślą o konkretnym człowieku, itp. To właśnie sprawia, że nie ma słów obojętnych.
Słowo Boga zrodziło Jezusa. Pięknie pisze o tym św. Jan Ewangelista w swoim Prologu. Czy moje słowa też rodzą Jezusa? Pewnie tak byśmy chcieli, ale…
O ileż bardziej czyste byłyby nasze serca, gdyby nie nasze słowa:
słowa wypowiadane w gniewie,
słowa siejące zamęt i burzące pokój,
słowa pełne obojętności i wzgardy,
słowa wypowiadane z nienawiścią,
słowa przepełnione pychą,
słowa, które są przejawem naszej chciwości,
słowa wypowiadane z zazdrością,
słowa o sprawach nieczystych,
słowa, które są przekleństwem,
słowa złorzeczące i potępiające,
słowa będące kłamstwem, pomówieniem,
słowa zabijające radość i pokój w drugim człowieku,
słowa odbierające dobre imię i nadzieję…
Słowa, słowa, słowa… Wokół nas miliony słów. Każdy coś mówi, ale nie wszyscy mają świadomość tego, że z każdego słowa będziemy kiedyś musieli się przed Bogiem rozliczyć. Z każdego – tak mówi Pismo.
Wiem, nie rusza nas to za bardzo. Może dlatego właśnie, że tych słów każdego dnia wypowiadamy tak wiele, a może dlatego, że po prostu nie wierzymy, iż Bóg może być tak drobiazgowy. A co, jeśli rzeczywiście będzie?
Panie, postaw dziś straż przy wargach moich – modlił się psalmista. Czy słowa tej modlitwy nie powinny stać się i naszą codzienną modlitwą?
Ps. Może ta wymieniona wyżej litania słów posłuży komuś z Was do wieczornego rachunku sumienia…