Papież z końca świata, ale nasz…
No i znów wszelkie przepowiednie spaliły na panewce. Po Benedykcie miał być czarny… Nie, nie czarny dym, ale czarny papież. A jednak… Hm, Duch Święty działa. Więcej, działa, prowadzi i przewodzi Kościołowi już od tylu wieków.
Wciąż niezawodnie.
Nie znałem tego kardynała. Nawet nie wiedziałem, jak wypowiedzieć Jego nazwisko. Ale w momencie, gdy stanął na balkonie i poprosił wiernych o modlitwę za siebie i gdy skłonił głowę, trwając w modlitewnej ciszy, bardzo Go polubiłem. To było coś na wzór modlitwy wstawienniczej, tak bardzo bliskiej Odnowie w Duchu Świętym. Papież – charyzmatyk…
Prostota, ciepło, uśmiech – kardynał, który jeździł autobusami, by być bliżej ludzi. Który mieszkał w bloku z innymi, choć był prymasem. Czy nie kogoś takiego potrzebuje dziś Kościół?
Bogu dzięki…
I ja dziękuję Bogu za takiego papieża. Wierzę, że będzie prowadził nas drogą modlitwy i zawierzenia Bogu.
heh… niektórzy jednak naginają przepowiednie. O generale zakonu jezuitów mówi się jako o czarnym papieżu (od koloru szat). Więc czasem można usłyszeć, że gdy jezuita został papieżem to jednak spełnia się przepowiednia i mamy jednak czarnego papieża…. ale jak to z przepowiedniami…..w grudniu miał być koniec świata :p
O końcu świata w grudniu mówili majowie ale grudniowie się z tym nie zgodzili i powiedzieli, że będzie w maju..