Pięć lat minęło czyli drewniany jubileusz kapłaństwa…

Jeśli wierzyć kalkulatorom to prawie dwa tysiące odprawionych Mszy św. Do tego setki godzin spędzonych w konfesjonale i na rozmowach duchowych, tysiące godzin spędzonych w szkole, setki dzieci przygotowanych do Pierwszej Komunii św, dziesiątki wygłoszonych kazań i konferencji, trochę mniej poprowadzonych rekolekcji i dni skupienia, kilkadziesiąt namaszczeń chorych, w tym kilka takich, po których ktoś przechodził na drugą stronę niemal na moich oczach, do tego kilkanaście chrztów świętych i kilka pobłogosławionych małżeństw…

O tym wszystkim myślę, gdy myślę o moim kapłaństwie… Dziś już pięć lat…