Pisane nad Księgą Rodzaju (3,1-13)


Grzech. Jego doświadczenie ma każdy z nas. Nie ma na świecie człowieka, który byłby wolny od balastu grzechu. Skąd on się bierze? Gdzie ma swoje źródło? Co zrobić, by ustrzec się tego, co oddziela nas od Boga? Pytania nieobojętne…

Genezą grzechu jest zawsze nieposłuszeństwo człowieka. Więcej… można powiedzieć, że genezą grzechu jest ludzka pycha. Jeśli dokładnie prześledzimy tekst z Księgi Rodzaju (a do tego Was zachęcam), to zobaczymy, że Ewa zerwała owoc, bo chciała być jak Bóg. Taką też obietnicę złożył jej szatan. Tymczasem człowiek nigdy nie będzie jak Bóg. Zawsze będzie tylko człowiekiem i źle, jeśli w swoim sercu zaczyna pielęgnować ziarno złej ambicji. Złe ambicje wynikają z ludzkiej pychy, a z pychy nigdy nic dobrego zrodzić się nie może.

Nie jest tajemnicą, że trudno jest człowiekowi pogodzić się ze swoją małością i kruchością. Ba, ze swoją – można to jasno powiedzieć  – nędzą. Człowiek ciągle chce być kimś więcej
(i nie ma to nic wspólnego ze ,,świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty”).

Czasem myślimy, że Bóg nas ogranicza. Że Jego przykazania zamykają nas przed czymś, co wydaje się nam dobre, pożyteczne, czasem nawet niezbędne do życia. Perfidia szatana polega na tym, że coś bezwartościowego i złego potrafi nam tak zareklamować, że w końcu to kupujemy. Będzie nam wmawiał, że przedmiot pokusy jest nam potrzebny, a nawet konieczny do dobrego i szczęśliwego życia. I choć w człowieku, który ma dobrze uformowane sumienie, pojawi się często wątpliwość co do zasadności wyciągania ręki po taki szatański prezent, to jednak równie często zabraknie woli walki i konsekwentnego trwania w dobrym. Wtedy rzeczywiście nie pozostaje nic innego, jak tylko wyciągnąć rękę po to, co szatan podaje nam na tacy.

Takie owładnięcie przez szatana zabiera nam zdrowe, racjonalne myślenie. Dopiero po fakcie przychodzi refleksja. I wtedy, gdy już jest za późno, człowiek uświadamia sobie, że tak naprawdę towar sprzedany mu przez szatana nie tylko nie jest mu potrzebny, ale także sprawia, że w sercu pojawia się coś, co potocznie nazywamy kacem moralnym. Celowo piszę ,,towar sprzedany przez szatana”, bo przecież ta transakcja wiele nas kosztuje. Ot, choćby zerwanie relacji z Bogiem…

Jednak to nie wszystko. Po grzechu pierworodnym Adam chowa się przed Bogiem. Grzech nie jest dla niego obojętny. Tak jak nie jest obojętny dla nas. On sprawia, że dostrzegamy swoją nagość (małość, kruchość, grzeszność). Wtedy niby naturalnie wycofujemy się z relacji z Bogiem. Wstydzimy się i chowamy, bojąc się spotkania ze Stwórcą. I to jest paradoks – człowiek słaby, upaprany błotem grzechu, chowa się przed Bogiem, który jest Miłością. Znamy to dobrze z życia.

Z doświadczenia wiem, że gdy mam na sumieniu jakiś grzech, moja modlitwa nie jest taka jak zwykle. Coś (a w zasadzie ktoś)  podpowiada mi wtedy, że brudny nie podobam się Bogu i że On ze mną wtedy nie rozmawia. I też się chowam. Jak Adaś z Księgi Rodzaju. Nie chcę pokazywać się Bogu brudny. Chowam się, a tymczasem jeszcze bardziej powinienem się do Niego zbliżyć. Ot, paradoks ludzkiej egzystencji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.