Prawie wakacyjne porządki…

Wykorzystując fakt, że przed wakacjami nie mam już aż tak dużo zajęć (poza obowiązkami szkolnymi, udziałem w Radach Pedagogicznych, wystawianiem ocen, sprawdzaniem zeszytów, uzupełnianiem dokumentacji szkolnej, obowiązkami w parafii, odwiedzinami chorych, opieką nad ,,moimi” babciami w DPS-ie, odpisywaniem na korespondencję powołaniową, spotkaniami z kandydatami do Zakonu, zbiórkami formacyjnymi z ministrantami, finalizowaniem spraw z I Komunią św., prowadzeniem rekolekcji powołaniowych, organizowaniem letniego wyjazdu dla ministrantów, pisaniem różnych artykułów i artykulików, aktualizowaniem strony parafialnej, itp.), postanowiłem nieco posprzątać w mojej zakonnej celi.

Hm… nieco posprzątać, to chyba jednak nie jest dobre określenie. Postanowiłem zrobić gruntowne sprzątanie tego, co przez ostatnie cztery lata nagromadziło się (samo!!!) w moim pokoju. Jest tego sporo… Zaczynam od biurka…

Niektórzy mówią, że ten, kto ma bałagan na biurku ma także bałagan w głowie. Może, ale wobec tego co ma w głowie ten, kto ma puste biurko?