Przemawiałem w ONZ – ecie…
Przez ostatnie dwa dni przemawiałem w ONZ-ecie 😉 . Biłgorajskie liceum, w którym przez ostatnie dni prowadziłem rekolekcje, nosi imię Organizacji Narodów Zjednoczonych.
To był bardzo dobry czas.
– To jest bardzo dobra młodzież – tak wypowiadało się wielu tamtejszych nauczycieli i księży. Rzeczywiście, mówiąc do nich czułem się tak, jakby wszyscy oni po raz pierwszy zobaczyli przed sobą człowieka, który coś do nich mówi. Fajnie podsumowała to jedna z nauczycielek:
– Nie wiem, co ojciec im zrobił, ale siedzieli jak zahipnotyzowani.
To nie była żadna hipnoza. Oni po prostu słuchali… A jak ksiądz widzi, że ktoś naprawdę słucha, to i przykłada się do tego, by to, co mówi, nie było wodolejstwem. Ktoś powiedział: Widać, że ksiądz traktuje nas poważnie.
Trochę smutno, że te biłgorajskie rekolekcje to już historia 🙁 . Pozostaje mieć nadzieję, że siane w auli słowo jak ziarno nie zaginie gdzieś pośród wielu innych, ale że w sercach młodych zakorzeni się i wyda plon. Na Bożą chwałę i z pożytkiem dla tych, którzy słuchali.