Pytasz i więcej wiesz…

Propaganda związana z najnowszym filmem Smarzowskiego sprawiła, że zrodziło się we mnie pewne pytanie. Pytanie, które na pewno warto głośno i wyraźnie postawić. A może nawet warto głośno i wyraźnie wykrzyczeć:

Co Wy, świeccy, tak naprawdę wiecie o nas, kapłanach?
Co Wy możecie powiedzieć na temat naszego życia, naszej codzienności?

Boję się, że jeśli zmierzymy się z tymi pytaniami na serio i szczerze sobie na nie odpowiemy, to odpowiedź będzie jedna: wiecie niewiele.

Bo o tym, jak wygląda życie w rodzinie i w małżeństwie wiemy wszyscy. Nawet jeśli sami nie mamy tej drugiej połówki, to przecież mamy doświadczenie funkcjonowania w relacjach rodzinnych. Każdy z nas w jakiejś rodzinie przecież się wychował. W przypadku życia kapłańskiego jest zupełnie inaczej. To dla wielu ,,wielka tajemnica wiary.”

Zdecydowana większość z Was zna nas tylko z kościoła. I zdecydowanej większość to w zupełności wystarcza. Znacie nas zza ołtarza, z ambony, z konfesjonału (ciekawe, na ile można poznać spowiednika odwiedzając konfesjonał dwa razy do roku?). Dzieciaki mają trochę więcej okazji, bo spotykają księdza na katechezie, na zbiórce ministranckiej czy na próbie scholki. Gdzie jeszcze?

W kancelarii, na pielgrzymce, w czasie kolędy, na próbie chóru parafialnego… I tak naprawdę dla zdecydowanej większości wiernych na tym kończą się okazje i możliwości bliższego poznania duchownych. Może o czymś zapomniałem, ale nawet jeśli, to i tak dotyczy to pewnie tylko promila z grona wierzących. Dlatego pytania postawione na początku mają głęboki sens: Co Wy, świeccy, tak naprawdę wiecie o nas, kapłanach?

Naprawdę niewiele wiecie…

O nas samych, o naszym codziennym funkcjonowaniu, o naszych obowiązkach, o naszych finansach (ciekawe, że wciąż wielu jest przekonanych o tym, że ksiądz żyje z tacy). Nie wiecie, jak spędzamy wolny czas, czym się interesujemy, jakie czytamy książki (problem pojawia się, kiedy trzeba coś kupić księdzu na imieniny: co on czyta?), gdzie wyjeżdżamy na urlop. Nie wiecie, bo wielu z Was to wszystko zwyczajnie nie interesuje. Ksiądz jest dla większości parafian tylko zwykłym urzędnikiem i jeśli ,,urząd” czynny jest i funkcjonuje tak jak powinien, to nam to w zupełności wystarcza.

Pisząc o tej wiedzy i niewiedzy nie mam na myśli wszędobylskiej wścibskości. Mam na myśli zdrowe relacje między księdzem a wiernymi i zdrowe zainteresowanie o jednych i drugich. Jeśli tego nie ma, są plotki i domysły. A nic nie boli tak, jak niewiedza połączona z plotką. Plotką, która często zdąży obiec cały świat (a na pewno całą parafię), zanim jeszcze prawda zdąży założyć buty.

Podpowiem Wam jedno – film Smarzowskiego nie odpowie Wam na żadne z postawionych wyżej pytań. Doskonale pokaże za to karykaturę Kościoła (zdaje się, że reżyser z tego właśnie słynie) i wypaczony obraz polskiego duchowieństwa. I nawet, jeśli w gronie kapłanów zdarzają się alkoholicy, hazardziści czy pedofile (o tym nie trzeba filmów kręcić, bo wszyscy dobrze wiemy, że tak niestety jest), to nigdy nie wolno z tego kpić i wyśmiewać (ani kasy przy okazji robić), bo zawsze jest to jakiś konkretny dramat: pojedynczego kapłana, jego bliskich i całego Kościoła.

Smarzowski nie odpowie Wam na pytania o stan polskiego duchowieństwa. Ośmieszy go tylko i sprawi, że jeszcze więcej ludzi przestanie chodzić do kościoła, a kolejni zaczną śmielej pluć na kapłanów i podejrzliwie patrzeć na każdego, kto chodzi w sutannie (to m.in. właśnie przez takich ,,twórców” i takie filmy księża coraz częściej chodzą na cywila).

Gdybym spotkał kiedyś twórców Kleru twarzą w twarz, zadałbym im tylko jedno pytanie: Kiedy ostatnio pomodliliście się za Kościół i za waszych kapłanów? Boję się, że odpowiedź byłaby tylko jedna: Nigdy.

Ps. Chcę z tego bloga uczynić przestrzeń do wymiany myśli nt. kapłańskiego życia. Stwarzam okazję do tego, by pojawiły się tutaj pytania, które może od dawna chcieliście postawić, ale nie za bardzo mieliście komu. Niech ten blog stanie się przestrzenią do tego właśnie. Spróbujmy choć trochę odkłamać to, co zakłamane.

Pytania dot. kapłańskiego życia możecie wysyłać na mojego fb lub na recki@pijarzy.pl. Zastrzegam sobie prawo do publikowania na blogu Waszych pytań i moich odpowiedzi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.