Refleksja na dziś (Mk 3, 31-35)
Nadeszła Matka Jezusa i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie. Odpowiedział im: Któż jest moją matką i którzy są braćmi? I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką.
Fragment, który Kościół daje nam dziś w Liturgii Słowa pod rozwagę sprawia wrażenie, jakby był… niedokończony. Bo oto w poszukiwaniu Jezusa przychodzą do świątyni Jego bliscy. Nie tylko tam przyszli, ale nawet – jak mówi nam dzisiaj św. Marek – posłali po Niego, aby Go przywołać. I oto nie wiemy do końca, co było później. Fragment się jakby urywa. Czy Jezus wyszedł do wołających Go? Czy zignorował otrzymaną informację? Tego nie wiemy…
Całkiem niedawno rozmawiałem z młodą dziewczyną, która bardzo poważnie myśli o życiu zakonnym. Osoba ta zdała maturę, obroniła tytuł, była na zagranicznym stypendium w Paryżu. Generalnie osiągnęła wiele. Wciąż jednak szuka i coraz bardziej skłania się ku wspólnocie zakonnej. Tak rozeznaje… Problem jednak w tym, że jej bliscy dostają gęsiej skóry na samą myśl o tym, że Dorota może iść do zakonu.
Co robić? Pytanie rzeczywiście nie jest łatwe. Choć z drugiej strony ponoć nie ma pytań bez odpowiedzi. Już dzisiejsza Ewangelia rzuca nam na ten problem pewne światło.
Otóż, trzeba zawsze pełnić Bożą wolę. Słowo Jezusa jest tutaj dobrym drogowskazem. Tego właśnie nas uczy. Więcej, pokusiłbym się o stwierdzenie (i nawet chciałbym, aby tak właśnie skończył się ten fragment Ewangelii), że Jezus wcale tamtego dnia nie spotkał się z najbliższymi. Że zignorował informację o tym, że bliscy czekają. Oczywiście, nie wiemy, czy tak właśnie było, ale takie postawienie sprawy jeszcze bardziej zaakcentowałoby fakt, jak ważne jest mówienie o Bogu, głoszenie Jego Ewangelii i pełnienie Jego woli.
W obliczu trudnych wyborów i decyzji trzeba zawsze pytać o kierunek samego Boga. I jeśli rozeznajemy (nie jest to wcale łatwe, ale we współpracy z łaską Bożą jest możliwe), że Bóg wzywa nas do jakiegoś konkretnego zadania, warto właśnie to zadanie podjąć. Mimo wszelkich trudności, mimo przeciwności, mimo lęku, mimo ludzkiego gadania. Przeszkód na drodze realizacji Bożej woli na pewno nigdy nie zabraknie (licho nie śpi), ale tylko ten napotyka przed sobą przeszkody, kto idzie naprzód…