Sądowe znaki zapytania…

Wczoraj w tekście ,,Jak sobie pościelesz” wspominałem o tym, jakie konsekwencje mogą ponosić rodzice, którzy nie wywiązują się z przyjętego w czasie chrztu św. obowiązku chrześcijańskiego wychowania swoich dzieci. I nie miałem tu na myśli tego, co takich rodziców czeka na Sądzie Ostatecznym, ale bardziej to, co może ich czekać na kilkadziesiąt lat jeszcze na tym świecie.

Wspomniałem o bogatym warszawskim biznesmenie i jego biednej matce – żebraczce. Można powiedzieć, że kobieta ta jest podwójnie biedna: brakuje jej pieniędzy, ale brakuje także należnego jej ze strony syna szacunku i miłości. Przyznam, że trudno mi zmieścić w mojej głowie prawdę o tym, że można być tak pozbawionym uczuć draniem.

Kilka dni temu odłożyłem na półkę książkę Heleny Kowalik pt. ,,Sądowe znaki zapytania.” Czasem sięgam po takie książki, w których opisuje się ludzkie dramaty, zmagania dobra i zła, miłości i nienawiści. Helena Kowalik przez kilkanaście lat obserwowała z bliska różne procesy na sali sądowej i teraz na stronach swojej książki próbuje odpowiedzieć na pytanie: kim jest człowiek, który zdolny jest posunąć się do największej zbrodni?

Nie będę wchodził w akcję opisaną w kolejnych reportażach. Książka jest dla ludzi o mocnych nerwach. Na każdej stronie doskonale widać to, do czego zdolny jest człowiek, w życiu którego nie ma miejsca dla Pana Boga. Ta książka może być przestrogą dla ludzi, którzy myślą, że bez Boga też można sobie życie ułożyć. Pewnie, że można. Tylko czy życie bez Boga może być szczęśliwe? To oczywiście pytanie retoryczne.

Sama książka jest potwierdzeniem tego, co napisałem wczoraj: rodzice, którzy wychowują dzieci bez Boga, zasługują na miano wielkich ryzykantów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.