Sami decydujemy o tym, kim jesteśmy…
Wczoraj wspomniałem o tym, że w każdym z nas jest coś z dobrego Samarytanina, który dostrzega ludzką biedę i spieszy z pomocą potrzebującym i w każdym z nas jest coś z bogacza, któremu dobra ziemskie odebrały zdolność widzenia biedy innych.
Można pójść trochę dalej w tych rozważaniach i powiedzieć, że jesteśmy gdzieś pośrodku jednego i drugiego. Balansujemy na jakiejś niewidocznej granicy i tylko od nas samych zależy, po której ostatecznie stronie osiądziemy.
Przypominają mi się w tym miejscu słowa teologa i filozofa żydowskiego Abrahama Joszua Heschela, który powiedział kiedyś, że człowieczeństwo to jest coś pomiędzy zwierzęcością a boskością.
I rzeczywiście tak jest. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że sami decydujemy o tym, kim jesteśmy.