Słabości mojej silnej woli… czyli o spowiedzi ciąg dalszy (cz.IV)

 
Kiedyś (a dokładniej  pierwszego czerwca br.) zamieściłem na tym blogu jeden z pierwszych wpisów dotyczących spowiedzi św. Zastanawiałem się wtedy wspólnie z Wami nad tym, jakie słowa są w konfesjonale najważniejsze. Nie ulega wątpliwości, że wszystkie mają swoją wartość i swoją wagę. Wspomniałem wtedy, że z punktu widzenia przyszłości penitenta niezwykle ważne są słowa wypowiadane po wyznaniu grzechów: ,,Chcę się poprawić.”

Mimo, iż niektórzy z Was mają odmienne zdanie na ten temat, ja muszę dziś podtrzymać to moje przekonanie. Bo rzeczywiście prawdziwy problem pojawia się wówczas, gdy spowiadamy się bez woli poprawy. A niestety, takich przypadków jest całe krocie. Ktoś przychodzi do spowiedzi co kilka tygodni i za każdym razem to samo. Te same grzechy. A woli poprawy brak…

Ktoś spowiada się np. z tego, że współżył z dziewczyną albo sięgał po pornografię. Można by przejść nad tymi grzechami do porządku dziennego, bo przecież człowiek żałuje (inaczej by nie przyszedł do konfesjonału), spowiada się, postanawia poprawę…  Problem jednak w tym, że często tej autentycznej woli poprawy wcale nie ma. Więcej – często słowa ,,chcę się poprawić” wypowiadane są tylko jako treść formułki, a nie jako głębokie pragnienie płynące z serca.

Bo na pytanie spowiednika: Czy rzeczywiście chcesz wytrwać w czystości do ślubu? odpowiedzi bywają różne. Nie zawsze będące potwierdzeniem złożonej wcześniej w konfesjonale ustnej deklaracji.

Spowiednicy często (ja też się na tym łapię) przyjmują, że skoro penitent obiecuje poprawę, to widocznie ma taką wolę. Niestety, w dłuższej rozmowie bardzo często widać, że w wielu przypadkach tylko na tej obietnicy się kończy i ktoś żyje od spowiedzi do spowiedzi, tyle że między tymi spowiedziami nie robi nic, by coś się polepszyło.

Gdy w takiej sytuacji penitent nie uświadomi sobie wagi problemu może pojawić się pytanie o godziwość jego spowiedzi św. Nie jest tu bowiem wypełniony jeden z warunków dobrej spowiedzi św. czyli mocne postanowienie poprawy. Tak niestety często dzieje się z grzechami dotyczącymi szóstego przykazania. Że wspomnę tu tylko o tak delikatnej i intymnej kwestii jak pornografia czy masturbacja.

Tym, którzy czytając słowa o niegodziwości spowiedzi św. trochę się zaniepokoili, dopowiem jedną ważną rzecz. Warto mieć świadomość tego, że mogą zdarzyć się w naszym życiu sytuacje, w których spowiednik  (Pan Bóg chyba też, choć z Nim wszystko jest możliwe) nie będzie oczekiwać od penitenta natychmiastowego zerwania z grzechem i natychmiastowej poprawy. Tak będzie w przypadku grzechu, który stał się dla nas nałogiem. Czyli wówczas, kiedy ta nasza silna wolna wola wcale tak silna nie jest. Więcej, staje się niezdolna do natychmiastowego przezwyciężenia słabości lub grzechu. O nałogu mówić możemy np. w kontekście palenia papierosów, ale także w kontekście przywołanej już wcześniej masturbacji czy pornografii. W tej materii też można być nałogowcem.

Niech jednak to stwierdzenie nie stanie się dla nikogo powodem do odkładania w czasie trudnego procesu wychodzenia ze swoich nałogów. Niech świadomość tego, czym jest nałóg, nie będzie jednocześnie cichym przyzwoleniem na grzech w naszym życiu. Każdy nałóg jest możliwy do przezwyciężenia, bo ku wolności wyswobodził nas Chrystus (Ga 5,1). Oczywiście, nie od razu człowiek jest sobie w stanie z tym poradzić. Trzeba jednak konsekwentnie chcieć i próbować. Dochodzić do celu małymi krokami. Byle do przodu. Byle tylko się nie poddać…

 

6 komentarzy do “Słabości mojej silnej woli… czyli o spowiedzi ciąg dalszy (cz.IV)

  • 11 września 2013 o 4:58 pm
    Permalink

    Nałóg to straszna rzecz. Człowiek próbuje z nim walczyć, szczerze chce z nim zerwać, ale to nie jest proste. To często długa i bolesna droga, potrzeba na nią dużo sił.

    Odpowiedz
    • 11 września 2013 o 8:09 pm
      Permalink

      Wszystko zależy o jaki nałóg chodzi. Jeśli ktoś nałogowo np. słucha muzyki albo czyta książki, trudno mówić o grzechu.

      Odpowiedz
      • 14 września 2013 o 9:27 am
        Permalink

        jeśli ktoś nałogowo pije alkohol?

        Odpowiedz
  • 11 września 2013 o 10:04 pm
    Permalink

    … w przypadku nałogu chyba ciężko mówić o wolności… a grzech jest świadomy i dobrowolny… więc jak to jest?

    Odpowiedz
  • 12 września 2013 o 4:38 pm
    Permalink

    Ostatnio pewien kapłan powiedział mi, że w przypadku nałogu nie ma mowy o grzechu. Chyba, że ktoś nic nie robi, żeby się z niego wyplątać, ale wtedy grzech dotyczy innego zagadnienia.

    Odpowiedz

Skomentuj Kaja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.