Stworzeni na Jego obraz i podobieństwo…
Tajemnica Trójcy Przenajświętszej, którą dzisiaj w liturgii wspominamy, pokazuje nam wyraźnie prawdę o tym, że Bóg jest w relacji. Bóg tworzy relację z Synem i z Duchem. Nie jest więc jakimś samotnikiem, kimś wyalienowanym i pozostającym z dala od kogokolwiek.
Oczywiście, nawet w niewielkim procencie nie jesteśmy w stanie zgłębić tej wielkiej tajemnicy, ale skoro dzisiaj Kościół ją przed nami stawia, to warto uświadomić sobie, że również w budowaniu relacji z innymi jesteśmy do Boga bardzo podobni. Często, gdy przypominamy sobie, iż jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Pana Boga, myślimy w pierwszej kolejności o tym, że jesteśmy jak On wolni, nieśmiertelni, myślący. Tymczasem trzeba zakres tych podobieństw nieco poszerzyć i uświadomić sobie, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga także w kontekście tworzenia relacji.
Nie sposób dziś do tego nie nawiązać. Oczywiście, nie chodzi tutaj o szukanie odpowiedzi na pytanie o to, ilu mam znajomych i ilu przyjaciół. Tutaj chodzi bardziej o to, by pomyśleć o tym, jakie są relacje, które tworzę. Jakiej one są jakości? Bóg jest miłością – powie św. Jan. A skoro Bóg jest miłością, to i relacje, które tworzy przepełnione są miłością. A czym są przepełnione moje relacje z innymi?
Możliwości jest wiele: zazdrością, nieżyczliwością, złośliwością, wyniosłością… Zaczynam od tych negatywnych, by już na samym początku wykluczyć je i już teraz móc powiedzieć, że relacje, które tworzę z innymi ludźmi również (jak w przypadku Trójcy Świętej) oparte są na miłości. Jesteśmy przecież dziećmi Bożymi, więc jakże mogłoby być inaczej?