Szatniarz Pana Boga…


Jeszcze kilka dni temu w naszych kościołach stały choinki, a dziś trzeba było poustawiać tam stoliki z popiołem. Jak ten czas leci…

Znów kolejny Wielki Post. Kolejna szansa na … No właśnie, na co? Na nawrócenie? Na zmianę życia? Na mobilizację, zaproszenie Jezusa do swojej codzienności? Kolejna szansa – nasz Bóg jest Bogiem szans. To nic, że czasem je marnujemy.
Że często są niewykorzystane… To nic…

Kilkadziesiąt minut w konfesjonale pokazało mi dziś, że chcemy się zmieniać. W Liturgii Słowa było dziś o tym, że mamy rozdzierać nasze serca a nie szaty, a ja znów – siedząc w konfesjonale – czułem się jak szatniarz Pana Boga. Do konfesjonału podchodzili ludzie, którzy wyznając grzechy (użyjmy takiego obrazu) zdejmowali tam swoje łachmany. Łachmany grzechu. Dziś każdy odszedł od konfesjonału w nowej szacie… Każdy ją dostał. To nic, że za kilka dni, tygodni, miesięcy i ona stanie się łachmanem. Póki co – liczy się teraz. Nowa, czysta, pachnąca szata Bożej łaski. Każdy z tych, których na mocy święceń kapłańskich mogłem obdzielić nową szatą, odeszli od konfesjonału w nadziei na lepsze jutro. Na jutro mniej grzeszne.

Bogu dzięki za tych, którzy świadomi są swojej nagości i którzy mają odwagę zbliżyć się do konfesjonału po nową szatę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.