Szawle, Szawle, dlaczego…?
Szaweł – mimo swojej niejasnej przeszłości – bez wątpienia dla sobie współczesnych był kimś na wzór autorytetu. Nie mogło być inaczej: świetnie wykształcony u Gamaliela, pobożny i gorliwy, znający Prawo i Pisma, posiadający znajomości (arcykapłan byle komu nie dawał listów do synagog). Dla ludzi więc Szaweł był autorytetem. Ludzie się z nim liczyli, a może nawet się go bali…
Jezus jednak patrzy na niego zupełnie inaczej. Określa go zupełnie innym tytułem. Pyta go: Dlaczego Mnie prześladujesz? Nazywa go zatem prześladowcą.
Dwie oceny tego samego człowieka. Ocena ludzka i ocena boska. To dotyczyło Szawła, ale dziś dotyczy to także każdego z nas. I nas ludzie oceniają i szufladkują. Często jesteśmy z tych ludzkich opinii zadowoleni. Źle jednak będzie, jeśli ktoś z nas zatrzyma się tylko na tych ludzkich sądach. Jako ludzie wierzący musimy iść krok dalej. Bez względu na ludzkie sądy i wyroki zawsze trzeba pytać się o to, jak widzi mnie Jezus. Gdyby mógł dzisiaj zejść z krzyża i stanąć tak blisko mnie, co bym od Niego usłyszał? Czy przypadkiem nie byłyby to słowa tak smutne i przykre jak te skierowane do Szawła?