To naprawdę czas łaski…

Powiem szczerze – jestem padnięty. W piątek o północy wyjechaliśmy z młodzieżą na Lednickie Pola. Mam tak, że o której godzinie bym nocą gdzieś autokarem nie jechał, zawsze muszę siedzieć blisko kierowcy i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać.

Oczywiście, nie dlatego, że jestem mega wścibskim człowiekiem i interesuje mnie prywatne życie obcych ludzi. Powód jest inny. Rozmowy z kierowcą mają uchronić mnie i jego przed zaśnięciem. O ile moje zmrużenie oka nie przyniosłoby nikomu żadnego uszczerbku na zdrowiu, o tyle przysłowiowe zmrużenie oka w przypadku kierowcy mogłoby mieć dramatyczne konsekwencje dla wielu. Zasada jest więc prosta – rozmawiać.

Ta zasada towarzyszyła mi też w czasie podróży na Lednicę i w czasie powrotu do Krakowa. Na szczęście p. Michał okazał się bardzo dobrym kierowcą i nawet, gdy moja głowa uciekała mi na boki, on siedział sztywno, wyprostowany i pewną ręką trzymał kierownicę. Bogu dzięki.

Na samej Lednicy też oczywiście nie było mowy o spaniu. Modlitwa wspólnotowa i osobista (cudne miejsce ten lednicowy namiot adoracji) wypełniła kilka godzin. Do tego świadectwa gości, wspólne śpiewy, spacer, spowiedź,  rozmowy i oczywiście Eucharystia. 

I co roku jest tak samo: niewyspanie i zmęczenie. Z drugiej jednak strony Lednica ma w sobie to ,,coś.” To naprawdę czas łaski.

Już czekam na następne spotkanie pod Wielką Rybą. Będzie 1 czerwca 2024 r.
Mam nadzieję, że znów uda się pojechać. Choć życie pokaże, czy nowe obowiązki pozwolą 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.