Ujrzeć na własne oczy…
Fragment mojej dzisiejszej homilii:
Jezus spotykał się z różnymi ludźmi w różnych miejscach: w świątyni, nad jeziorem, przy bramach do miasta, w domach, w drodze. Dzisiaj niezwykła sceneria – Jezus spotyka Zacheusza na drzewie.
Zacheusz wdrapał się tam, bo chciał koniecznie zobaczyć Jezusa. Być może już o Nim słyszał, być może coś o Nim już wiedział, ale jeszcze nigdy Go nie widział. Ta scena przypomina nieco to, co działo się w czasie Światowych Dni Młodzieży: wielu z nas zna papieża Franciszka; wielu wie, jak wygląda; wie, co do nas mówi, ale kiedy był w Krakowie, tłumy gromadziły się na trasie przejazdu papieskiego golfa, żeby tylko zobaczyć papieża na własne oczy i zrobić mu zdjęcie własnym aparatem. Mimo, że w internecie i w prasie katolickiej zdjęć papieża nie brakuje.
Kto był w tych dniach na trasie przejazdu Ojca św., nawet w tę niedzielną ulewę w dniu pożegnania, wie dobrze, co czuje Zacheusz, wchodząc dziś na sykomorę.
(…)