W poszukiwaniu braterskiej miłości…

Mt 7, 1-5


Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata”.

Siedzę nad dzisiejszą Ewangelią i tak sobie myślę – pewnie trochę przewrotnie – że jeśli miałbym wziąć dziś słowa Jezusa dosłownie i upominać innych dopiero wtedy, kiedy sam będę w porządku, to chyba musiałbym zamknąć usta na amen i nigdy ich nie otworzyć.

Bo przecież zawsze w moim oku będzie coś siedziało. Zawsze będzie coś, co mi sumienie wyrzuci i serce zabrudzi, a może nawet – nie daj Boże – kogoś zgorszy.

Czy więc kiedykolwiek będę miał prawo czepiać się drzazgi u innych? Zabrzmi to jak paradoks, ale… cieszę się, że jestem grzesznikiem. Cieszę się, że gdy siadam do konfesjonału i zakładam stułę, uświadamiam sobie, kim tak naprawdę jestem. Jestem kapłanem, ale jednocześnie jestem grzesznikiem. Jestem tym, którzy rozdaje Boże Miłosierdzie, ale jednocześnie tym, który sam tego Miłosierdzia bardzo potrzebuje.

I właśnie dzisiaj, kiedy Jezus każe mi popatrzeć w moje własne oczy i zobaczyć tam kłodę drewna, staję przed Nim i dziękuję Mu za to, że nie jestem bez winy. Właśnie za to… Przez to, że sam jestem grzesznikiem, coraz bardziej próbuję (dzięki łasce Pana Boga) wsłuchiwać się i rozumieć innych grzeszników. Tych większych od siebie i tych, którzy czasem mnie, kapłana, w konfesjonale zwyczajnie zawstydzają. Bo modlą się więcej ode mnie, więcej poszczą, częściej się spowiadają, bardziej pokutują…

Nie o to chodzi, by z kimkolwiek się porównywać. Chodzi o to, by mieć świadomość ciągłej potrzeby patrzenia sobie i innym w oczy. I wcale nie od razu z intencją znalezienia tam belki czy drzazgi, ale najpierw w poszukiwaniu braterskiej miłości. Nieraz jest to bardzo trudne, ale ta miłość na pewno tam jest… Trzeba tylko chcieć ją odnaleźć…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.