W życiu jak na luksemburskiej pielgrzymce…
Ewangelia wg św. Jana 16,12-15.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi».
Jezus mówi nam dzisiaj o tym, co uczyni Duch Święty po swoim zstąpieniu na ziemię i jak bardzo przemieni życie tych, którzy Go przyjmą. Nie sposób więc dziś rozpocząć nasze rozważanie inaczej, jak tylko od postawienia sobie pytania o to, co przez ostatnie dni Duch Święty zdziałał w moim życiu. Bo oto właśnie kilka dni temu – w minioną niedzielę – przeżywaliśmy Uroczystość Zesłania Ducha Świętego. On już przyszedł, jest już wśród nas. Co Jego przyjście zmieniło we mnie? Czy w ogóle w tym tygodniu pamiętałem o Nim i czy zaprosiłem Go do mojej codzienności? A może ciągle jeszcze nie udało mi się z Nim spotkać i ciągle jeszcze żyjemy obok siebie tak, jakby zesłania nie było.
Duch Prawdy jest odpowiedzią Boga na ducha kłamstwa, którym już od początku stworzenia świata okazał się być demon. Spróbujmy zatem właśnie w tym kluczu popatrzeć na nasze życie. Czy jestem człowiekiem Prawdy? Tej prawdy przez wielkie P. Nie człowiekiem półprawd, niedopowiedzeń, domysłów, spekulacji, niezdrowych kompromisów. Ewangelia wzywa nas do tego, byśmy byli ludźmi Prawdy, bo Jezus jest Prawdą (J 14,6).
Może nie byłoby to wcale takie trudne, gdy nie fakt, że bycie po stronie Prawdy nieraz sporo kosztuje. Prawda jest wymagająca. Przede wszystkim wymaga od nas odwagi. Ale i tutaj Duch Święty może nam pomóc. Dokładnie tak samo, jak pomógł i zadziałał w Wieczerniku, kiedy Apostołowie – zamknięci z obawy przed Żydami – nagle decydują się na otwarcie drzwi i konfrontację z niewierzącymi w Jezusa.
Taki właśnie jest Duch Święty. I w naszym życiu może On działać wielkie rzeczy. Trzeba tylko spełnić jeden warunek: nieustannie zapraszać Go do naszej codzienności. Życie wówczas nabierze zupełnie innych kolorów. I choć może na początku będzie przypominać słynną pielgrzymkę z Luksemburga (dwa kroki do przodu, jeden do tyłu), to jednak ostatecznie będziemy mieli pewność, że Duch Święty prowadzi nas właściwą drogą i we właściwym kierunku. Oczywiście, jeśli tylko Mu na to pozwolimy.