Wierność i odwaga zawsze idą w parze…

Jakiś czas temu poznałem Rafała. Niedawno odświeżyliśmy nieco kontakt, a w zeszłym tygodniu nawet przegadaliśmy kilka godzin. Zgodził się, bym podzielił się z Wami jego pięknym świadectwem. Może komuś pomoże ono zbliżyć się do Jezusa.

Rafał pochodzi z małej wioski na Mazurach. Do Krakowa przyjechał na studia. Nie chciał mieszkać w akademiku, więc znalazł sobie stancję. Bardzo mili gospodarze, dobre warunki, blisko centrum, cena też nie najgorsza. Był tylko jeden mały problem – Rafał musiał dzielić dość duży pokój z dwoma innymi studentami.

Pierwszy raz w trójkę spotkali się końcem wakacji. Chcieli się poznać, pogadać. Rzeczywiście, dzięki kilku godzinom spędzonym razem wiedzieli o sobie całkiem sporo. Gadali o wszystkim; o poprzednich szkołach, o swoich rodzinnych domach, o dziewczynach.

Nie rozmawiali tylko o Panu Bogu. Tak naprawdę nikt z nas – mówi mój rozmówca – nie wiedział, czy jego nowy współlokator jest wierzący czy też nie.

Kiedy zamieszkali razem Rafał zauważył, że zaczęło dziać się z nim coś dziwnego – zauważył, że wstydzi się swojej wiary. Do tej pory zawsze chodził do kościoła, czytał w domu Pismo św., odmawiał różaniec. Teraz robił to sporadycznie i to w ukryciu. Zaczął chodzić spać coraz później, ale to nie dlatego, że miał dużo nauki, ale dlatego, że wstydził się uklęknąć do modlitwy, kiedy pozostali współlokatorzy byli w pokoju. Czekał więc, aż oni zasną. Wtedy dopiero po cichu wyciągał swój różaniec.

Tak przemęczył się przez cały różańcowy październik i przez listopad. Wszystko jednak zmieniło się 7 grudnia rano, gdy jeden z chłopaków zaczął się pakować.

– Wyjeżdżasz?
– Tak, jutro mam taką małą uroczystość rodzinną.
– Jakiś ślub?
– Nie – odpowiedział. Koledzy jednak wypytywali dalej.
– Powiedz, co to za uroczystość.

Chłopak przyparty do muru powiedział: – Jutro jest Niepokalane Poczęcie i mój brat w seminarium przyjmuje sutannę.

– Masz brata w seminarium?
– Tak, jest już na trzecim roku.
– Fajnie, to pewnie też jesteś wierzący?
– Tak, jestem bardzo wierzący, ale do tej pory nie mówiłem wam tego, bo nie wiedziałem, czy wy też wierzycie. A dzisiaj – sami wiecie – lepiej się nie wychylać.

Wtedy, tak jak przed rozpoczęciem roku akademickiego, znów zaczęli ze sobą rozmawiać. Tym razem jednak także o Panu Bogu. Rafał przyznał się kolegom, że od lat jest lektorem w swojej rodzinnej parafii koło Ostródy. Krzysiek zdradził, że ma brata w seminarium, a Wojtek od kilku już lat chodził na piesze pielgrzymki do Częstochowy.

Po powrocie Krzyśka z obłóczyn brata już nic nie było tak, jak dawniej. Chłopaki mieli odwagę nie tylko przyznawać się do swojej wiary, ale nawet przez pewien czas cała trójka chodziła na spotkania Duszpasterstwa Akademickiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.