Własnego kapłaństwa się boję, własnego kapłaństwa się lękam…

 
W naszym Zakonie każdy 25 dzień miesiąca obchodzony jest jako dzień kalasantyński. Nazwa pochodzi oczywiście od nazwiska Założyciela naszego Zakonu św. Józefa Kalasancjusza a przeżywa się te dni na pamiątkę dnia śmierci Świętego (25.08.1648)

Pięknie się składa, że właśnie dziś pijarscy klerycy i diakoni przyjmują święcenia. Podpytywałem ich wczoraj o to, jak się czują, ale nie byli za bardzo rozmowni. Ja sam dobrze pamiętam, jakie to uczucie, gdy ksiądz biskup nakłada na głowę swoje ręce i namaszcza dłonie neoprezbitera olejami św.

Ja,  w dniu moich święceń kapłańskich, leżąc przed ołtarzem w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Poznaniu, wcale nie myślałem o śpiewaniu litanii do Wszystkich Świętych. Przejęty chwilą i tym, co za kilka minut miało nastąpić, zastanawiałem się, czy taka jest rzeczywiście wola Boża. Nie, nie miałem pomysłu, by wstać z podłogi i uciec sprzed ołtarza. Wręcz przeciwnie, mimo jakiegoś wewnętrznego lęku przed tym, co za chwile miało się zacząć, w głębi serca miałem poczucie, że – tak jak potem powiedziałem w podziękowaniu na Mszy św. Prymicyjnej – moje marzenia właśnie się spełniały. I chyba tak było rzeczywiście. Kapłaństwo było swego rodzaju marzeniem. Czymś, o czym często myślałem, do czego tęskniłem. I kiedy po zakończeniu śpiewu litanii stanąłem przed biskupem, byłem przekonany, że to jest to.

Jutro mija pierwsza rocznica moich święceń. Przestaję być neoprezbiterem. Bogu dzięki za ten rok. Za Wspólnotę, do której po święceniach trafiłem; za ludzi, których poznałem. Bogu dzięki za wszystkie odprawione Eucharystie i za wysłuchane spowiedzi św. Za te kilka chrztów, w czasie których dzięki mojej posłudze, kilkoro dzieci zasiliło szeregi Chrystusowego Kościoła. Bogu dzięki za te kazania, nauki, konferencje i rekolekcje, które dane mi było głosić. Bogu dzięki za wszystko.

Dziś znów będę uczestniczył w święceniach.  Będzie to czas szczególnej modlitwy za pięciu odważnych. Ale będę się też modlił o nowe powołania. O to,  by  w sercach młodych nie brakowało odwagi.

Odważnych kapłanów daj nam, Panie…

2 komentarze do “Własnego kapłaństwa się boję, własnego kapłaństwa się lękam…

  • 25 maja 2013 o 10:25 pm
    Permalink

    BOG ZAPLAC ZA ZYCIE KSIEDZA ZA CALY TEN ROK,I ZA WSZYSTKIE NASTEPNE,OBY BYLY OWOCNE

    Odpowiedz
  • 27 maja 2013 o 10:38 am
    Permalink

    Każdego dnia dziękuję Bogu za kapłanów. Życzę wszystkiego najlepszego na tej drodze i błogosławieństwa Bożego Tak trzymać, proszę Księdza ! Co by było, gdyby Was nie było ? Strach pomyśleć ! Pozdrawiam. Krystyna

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.