Wniosek nasuwa się jeden…
Tak się jakoś złożyło, że w mojej szkole lekcje religii wypadły mi w większości na godzinach popołudniowych. Nie rozpaczam z tego powodu, ale z jakimś smutkiem obserwuję moich uczniów, którzy na ósmej czy dziewiątej lekcji naprawdę mają prawo być już zmęczeni.
Osobiście uważam, że ktoś tam u góry powinien bacznie przyjrzeć się temu, jak wygląda siatka godzin i jak wiele czasu uczniowie spędzają w murach szkoły. Od samego rana do piętnastej, szesnastej – to standard. A przecież jeszcze trzeba dojechać do domu. Z grona moich ponad sześćdziesięciu uczniów, którzy chodzą na lekcje religii, tylko sześcioro mieszka na terenie parafii. Reszta traci kolejne cenne kwadranse na dojazdy. A jak wygląda przebicie się przez Kraków w godzinach szczytu, tłumaczyć nie muszę.
Jestem jak najbardziej za przyjrzeniem się planowi i okrojeniem go z tego, co niepotrzebne. A jednocześnie jestem za jak najszybszym wprowadzeniem HiT-u, o którym coraz głośniej się przebąkuje. Historia i Teraźniejszość – bo tak ma się nazywać nowy przedmiot – będzie okazją do odkłamywania naszej historii. A o tym, że jest zakłamana świadczą liczne wypowiedzi młodych, którzy w tych dniach silą się na komentowanie rzeczywistości stanu wojennego, o którym przecież nie mają bladego pojęcia. Czasem się zastanawiam, czy młodzi, którzy o generalicji stanu wojennego mówią jak o bohaterach, rzeczywiście wiedzą, co mówią. Wniosek nasuwa się jeden: nie wiedzą.