Wystarczy tylko chcieć….

Niestety, moja doba też ma tylko dwadzieścia cztery godziny. Niestety, a może na szczęście ma właśnie tyle i tylko tyle. Może gdyby miała więcej, życie wcale nie byłoby łatwiejsze? A w dodatku ta świadomość, że z każdej minuty trzeba będzie się kiedyś przed Bogiem rozliczyć… Może więc lepiej, że tych minut jest tyle, ile jest?

Kiedy szedłem do seminarium, znajomi mówili: ,,Teraz to ty się będziesz tylko modlił.” I modliłem się, owszem, ale nie tylko. Kiedy kilka lat temu przyjmowałem święcenia diakonatu, a potem święcenia kapłańskie, niektórzy powtarzali mi dokładnie to samo. I znów pudło. Owszem, modlę się, ale nie tylko. Dziś widzę, jak wiele jest takich dni, w których czas na modlitwę muszę zwyczajnie wykradać spośród wielu innych zajęć i obowiązków.

Jeden z moich Współbraci w swoim kazaasdoracjaniu powiedział kiedyś, że czas na modlitwę trzeba kraść i że jest to jedyna kradzież, która godna jest akceptacji i pochwalenia.

Rzeczywiście, w życiu kapłańskim bywają takie dni, kiedy modlitwa nie zajmuje pierwszego miejsca. Kiedy wielość różnych obowiązków nie pozwala spędzić w kaplicy tyle czasu, ile by się akurat chciało. Oczywiście, są częste akty strzeliste, różaniec na palcu, brewiarz w telefonie, ale to czasem trochę za mało. To dlatego tak ważne jest to, żeby świeccy modlili się za swoich księży…

Nieustannie korzystam z tego, że z Bogiem można rozmawiać zawsze, wszędzie i o wszystkim. Bo On jest ciągle blisko. Żeby spotkać się z papieżem, trzeba wybrać się do Rzymu albo poczekać do ŚDM. Żeby spotkać się z ministrem, trzeba wpisać się w jego kalendarz i przy tym mieć nieco szczęścia i wiary w to, że się uda. Żeby spotkać się z proboszczem, trzeba wkomponować się w godziny otwarcia kancelarii parafialnej. A żeby spotkać się z Bogiem nic nie trzeba robić. Wystarczy tylko chcieć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.