Z Kościeliska wyjadę bogatszy…

 
Za nami już piąty dzień w Kościelisku. Jesteśmy już po półmetku i powoli trzeba myśleć o powrocie do Krakowa i o kolejnej wakacyjnej akcji.

Wykorzystujemy gorące promienie słońca (choć w momencie, gdy piszę te słowa, pogoda zaczyna się psuć, słychać nadciągającą burzę i czuć spadające pierwsze krople deszczu). Póki co jednak, nie mamy co narzekać.  Wczoraj mieliśmy Dzień Sportu, przedwczoraj odwiedziliśmy Krupówki.

Wystarczy wyjść tam z kolonistami, żeby przekonać się, co dziś jest hitem na kramowych półkach. I tak moje zbiory powiększyły się wczoraj o kilka kolejnych ciekawych eksponatów. Po wizycie na Krupówkach zarekwirowałem chłopakom drewnianą kuszę za 15 zł. (strzela elegancko i wcale nie pudłuje, więc można zrobić komuś niemałą krzywdę) i pistolet – zapalniczkę. Ale to jeszcze nic. Największą dla mnie nowością okazał się długopis, który przy włączaniu go po prostu … prąduje. Dzieciaki mają niezłą zabawę, gdy podają długopis niczego nie świadomemu koledze i nagle on zaczyna krzyczeć, że ,,długopis go kopnął.”  A kopie rzeczywiście i to całkiem mocno.

Chyba poproszę gospodarzy, żeby wstawili mi do pokoju jakąś większą szafę, bo te wszystkie scyzoryki, kusze, strzały, długopisy, zapalniczki, słuchawki do mp3 i takie tam po prostu zaczynają się nie mieścić. Śmiało więc można powiedzieć, że podróże i wycieczki nie tylko kształcą, ale też wzbogacają.


One thought on “Z Kościeliska wyjadę bogatszy…

  • 13 lipca 2013 o 9:36 pm
    Permalink

    no niestety urok wyjazdu z dziećmi. Kupują tylko po to , by kupować, bo i tak te przedmioty wcześniej czy później wylądują w koszu. A faktem, jest, że te „wyśmienite” długopisy robią sobie reklamę i łatwo wpadają w ręce dzieciaków. To ciemna strona wyjazdów, ale trzeba zawsze też spojrzeć na pozytywy …. a jest ich bardzo dużo 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.