Zaadoptuj księdza…
Wczesnym rankiem wybrałem się dziś do Darłowa. Miałem do załatwienia kilka spraw w związku z naszą kolonią. Na długo przed poranną Mszą św. wszedłem do kościoła ojców franciszkanów. Przy ołtarzu kręciła się jakaś siostra zakonna. Usiadłem sobie w ostatniej ławce i otworzyłem brewiarz. Po kilku minutach do kościoła wszedł starszy mężczyzna.
Przyklęknął przed Najświętszym Sakramentem i usiadł w ostatniej ławce w sąsiedniej nawie. I pewnie nie zwracałbym na niego uwagi, gdyby nie fakt, że ten pan zaczął modlić się półgłosem. Jak się później zorientowałem, za uchem miał aparat słuchowy. Najwyraźniej był trochę przygłuchawy. Tak czy inaczej, bardzo wyraźnie słyszałem słowa jego modlitwy.
Trochę mnie to zaczęło rozpraszać. Nie łatwo odmawiać brewiarz w takiej scenerii. Kiedy biłem się z myślami i szukałem oczyma cichszego miejsca w kościele, starszy pan kończył właśnie pierwszą dziesiątkę różańca. Zaczynał drugą – biczowanie. Kiedy chciałem już zamknąć brewiarz i przejść w inne miejsce, usłyszałem: ,,Tę dziesiątkę ofiaruje Ci, Matko Boska, w intencji tego młodego człowieka, który teraz modli się obok mnie.”
Zatkało mnie… Bardzo dyskretnie spojrzałem na dziadka. On, jak gdyby nigdy nic, pogrążony był w swojej modlitwie, patrzył na tabernakulum. Nie miałem wątpliwości. Modlił się za mnie, bo nikogo innego wtedy w kościele nie było. Jeszcze kilka minut temu forma jego modlitwy trochę mnie irytowała. Teraz jednak zamknąłem brewiarz i cicho razem z nim zacząłem wypowiadać kolejne Zdrowaś Maryjo.
Tak sobie myślę… Ileż to ludzi – bliskich i dalekich, znanych i nieznanych – modli się za mnie? Ileż modlitwy płynie każdego dnia w mojej intencji? Niestety, nie znam odpowiedzi na te pytania – wiem, że jest jej na pewno bardzo wiele. Bez wątpienia to, że dziś jestem księdzem też jest owocem modlitwy wielu osób.
Święty Jan Maria Vianney mawiał, że nie ma złych księży. Jego zdaniem są tylko tacy, za których ludzie za mało się modlą. A zatem, modlitwy za kapłanów nigdy za wiele. Tej oficjalnej – wypowiadanej w kościele np. w czasie modlitwy wiernych. I tej ukrytej, mniej lub bardziej cichej, ale zawsze płynącej z głębi serca.
Nie od dziś wiadomo, że szatan o wiele bardziej kusi tych, którzy są blisko Boga. Niech tej Waszej modlitwy za kapłanów nie brakuje. A za każde dobre życzenie i najkrótszą nawet modlitwę w naszej intencji bardzo Wam dziękuję. Też pamiętam…
staram się pamiętać w mojej modlitwie o Księżach, których znam osobiście i tych których znam tylko z „wirtualnego świata”, ale też za wszystkich których nie znam wcale, ale wiem, że swoje życie poświęcają Bogu – głosząc Jego miłość. Pozdrawiam o.Piotrze i pamiętam w modlitwie 🙂
Pouczająca historia 🙂
Staram się modlić za Was Księża. Niech Bóg wam zawsze błogosławi. Pozdrawiam
Od ponad roku modlę się za Kapłana, który coś mądrego mi kiedyś powiedział. Pewnie nie zwracałabym na to uwagi, że trzeba by się za niego pomodlić, gdyby nie fakt, że został przeniesiony do innej parafii i straciłam z nim kontakt fizyczny (możliwość rozmowy czy spowiedzi), ale wiem i wierzę, że moja modlitwa za Niego dociera do Jego serca i daje siły do nowych obowiązków.
Przyznaję, że nie zawsze pamiętałam o modlitwie za kapłanów, nie zawsze też w pełni doceniałam ich rolę… ale w tym roku Bóg postawił na mojej drodze 4 kapłanów, którzy sprawili, że moja wiara stała się „żywa”. Ojciec również był jednym z nich, jako mój spowiednik. Niezwykłe jest to jaką moc ma głoszone Słowo, spowiedź i rozmowa z kapłanami. Teraz modlę się za kapłanów, aby byli w stanie docierać do ludzkich serc i aby sami nigdy nie zwątpili w Bożą Moc. Nie mogę doczekać się kiedy będę mogła wreszcie dołączyć do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, mam nadzieję, że mój entuzjazm i chęci nie osłabną z chwilą rozpoczęcia kolejnego roku akademickiego.