Znać swoje miejsce w szeregu…

Łk 17, 7 -10

Jezus powiedział do swoich apostołów: „Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej: «Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: «Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać»”.

Kilka lat temu zmarł w Krakowie pewien sędziwy kapłan. Jedni znali go dobrze, inni słabiej, jeszcze inni wcale. Tak czy inaczej kapłan ów wyróżniał się. Czym? Tym, że niemal przy każdej okazji – gdy publicznie mówił o Janie Pawle II – sam siebie nazywał Jego przyjacielem.

Na początku nie budziło to chyba w słuchaczach żadnych emocji, ale kiedy z czasem wyznanie to znajdowało się w coraz większej ilości opowiadań, kazań, prelekcji (a także w kilku książkach tego kapłana), wyznanie to robiło się nie tylko nudne, ale także coraz bardziej śmieszne.

– Znajdźcie mi wypowiedź papieża – powiedział kiedyś inny krakowski kapłan do siedzących wokół duchownych – jedną wypowiedź papieża, w której księdza (tu pada nazwisko wspomnianego) nazywa swoim przyjacielem. Nie znajdziecie takiej wypowiedzi – skwitował.

Ów ksiądz odszedł już do wieczności. Kilka lat po śmierci papieża Polaka. W mojej pamięci (i pewnie nie tylko mojej) pozostała po nim ta właśnie historia. Historia kapłana, samozwańczego papieskiego przyjaciela.

Dziś w Ewangelii też jest o przyjaźni. Ale trochę inaczej… Jezus każe nam nazywać siebie sługami bezużytecznymi. Może nas to dziwić, bo w innym fragmencie Ewangelii sam kiedyś wyzna: ,,Już was nie nazywam sługami, ale nazwałem was przyjaciółmi.”

Możemy w odniesieniu do siebie używać różnych określeń i tytułów. Możemy nazywać siebie przyjaciółmi papieży a nawet przyjaciółmi samego Jezusa. Zawsze jednak, kiedy odważymy się siebie tak nazwać, ryzykujemy śmieszność i narażamy się na ludzką ironię. Nikt przecież nie jest sędzią we własnej sprawie i nikt nie powinien sam o sobie wydawać świadectwa.

Jezus pomaga nam właściwie to wszystko ustawiać. Ten dzisiejszy fragment Ewangelii to niemy apel Jezusa o pokorę. Siebie mamy zawsze traktować jak służących i to w dodatku takich, z których nie ma żadnego pożytku (bezużytecznych). Tylko wtedy, gdy my będziemy potrafili być pokorni, On – tak jak zapowiada w Ewangelii – będzie nazywał nas swoimi przyjaciółmi. Jeśli odważymy się na odwrócenie ról, wszystko się w naszym życiu pomiesza.

Jak mawia jeden z moich Współbraci: Trzeba znać swoje miejsce w szeregu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.