Jezus marzył o Kościele…

Ewangelia wg św. Marka 6,7-13.

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien». I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich». Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

Może po dziesięciu latach od ukończenia studiów nie wszystko z wykładów pamiętam, ale dobrze pamiętam jeden tekst naszego księdza profesora z chrystologii. Często zresztą to zdanie sobie przypominam. Profesor mówił tak: Jezus marzył o Kościele. Ciekawe zdanie, prawda?

No właśnie, Jezus marzył o Kościele. Można się dziś pozastanawiać nad tym, o jakim Kościele marzył Jezus. Chyba nie do końca o takim, jaki mamy dzisiaj. Ale zostawmy to…

Warto zauważyć, że Jezus – marząc o Kościele i pragnąc Kościoła, którego zresztą nawet bramy piekielne nie przemogą – powołuje Apostołów, ale jednocześnie przestrzega ich przed pewnymi niebezpieczeństwami. Co ciekawe, te Jezusowe przestrogi aktualne są także dzisiaj. Zatrzymajmy się przy nich:

1. Jezus posyła uczniów po dwóch, parami. Pewnie wiedział, że pojedyncza owca i pasterz działający w pojedynkę, znacznie bardziej narażeni są na diabelskie sidła. Posyłając uczniów parami przeciwdziała indywidualizmowi, który w pewnych sytuacjach może okazać się całkiem sporym niebezpieczeństwem. Widzimy to dobrze i dzisiaj, kiedy tak wielu opuszcza wspólnotę Kościoła i zaczyna iść drogami swojej wiary (albo czasem niewiary właśnie) w pojedynkę. ,,Kościół mi do szczęścia nie potrzebny, moja wiara to moja prywatna sprawa” – można nieraz usłyszeć. I to jest właśnie to, przed czym próbuje swoich uczniów ustrzec Jezus. Nie zawsze Mu się to jednak udaje, bo człowiek ma przecież wolną wolę.

2. Jezus posyła uczniów bez żadnego zabezpieczenia: nie mają z sobą ani chleba, ani torby, ani pieniędzy. Nie mają ze sobą żadnego bagażu, który by spowalniał ich wędrówkę, ale nie mają także tego, w czym mogliby pokładać swoją nadzieję. Są zdani tylko na Opatrzność. Mogą wziąć ze sobą laskę. Laska jest tu symbolem władzy i odpowiedzialności. Jest czymś, co ma im przypominać o tym, kim są i z czyjego nadania wyruszyli w drogę. Tylko laska. Nic więcej poza Opatrznością.

Nam też potrzeba dziś mocnej wiary w Bożą Opatrzność. Tym mocniejszej, im dziwniejsze i bardziej nieprzewidywalne rzeczy dzieją się wokół nas. Jezus powie nam wyraźnie: ,,Szukajcie wpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane.” Trzeba o tych słowa pamiętać. 

3. Jezus przestrzega uczniów przed odrzuceniem: ,,Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, a nie przyjmą was…” – instruuje. Uczniowie jednak nie zrażają się zapowiedzią ewentualnego niepowodzenia. I my, jeśli tylko odważymy się być wiernymi głosicielami Ewangelii, będziemy spotykać się z niezrozumieniem czy nawet odrzuceniem. Ale przecież uczeń nie jest nad mistrza – powie Jezus. ,,Mnie prześladowali i was prześladować będą.”

W tej Ewangelii ważne jest coś jeszcze: Jezus przestrzega – ktoś ze słuchających mógłby się nawet zniechęcić przed podjęciem takiej misji – ale uczniowie i tak wychodzą. Wychodzą i działają. Działają i wzywają do nawrócenie. Ostatecznie robią bardzo wiele: wyrzucają wiele złych duchów i wielu chorych uzdrawiają.

Oto jak wielkie i piękne owoce można w swoim życiu przynosić, jeśli ma się poczucie bycia posłanym przez Jezusa, świadomość Jego bliskości i wiarę w wypowiedziane przez Niego słowo. Tyle wystarczy, bo tak naprawdę, to sam Jezus działa przez tych, których posyła. Niesamowite, prawda?

I aż chciałoby się zacytować w tym miejscu klasyka: Alleluja i do przodu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.