Babcie pilnie poszukiwane…

Pierwszy piątek miesiąca. Po śniadanku – jak co miesiąc – kilkugodzinna wyprawa do chorych. Na liście blisko trzydzieści nazwisk. Każdemu trzeba poświęcić chociaż kilka minut, by od nikogo nie usłyszeć: Już ojciec idzie? Tak szybko?

babciaWśród wielu nazwisk na liście chorych jest też nazwisko pani Irenki. Już tylko kilka lat brakuje jest do setnych urodzin. A że ma kobieta poczucie humoru, pozwalam sobie czasem nazywać ją po prostu ,,babcią Irenką.”

Muszę księdzu powiedzieć – zaczęła, gdy tylko wszedłem dzisiaj do jej pokoju – że odkąd pamiętam, Pan Bóg zawsze mnie wysłuchiwał. I wtedy, kiedy moja mama była ciężko chora. I wtedy, kiedy mój bratanek miał podejrzenie raka. I wtedy, kiedy córka straciła pracę. Zawsze, ile razy o coś Pana Boga prosiłam, otrzymywałam.

Widocznie Pan Bóg zawsze wysłuchuje dobrych ludzi – odpowiedziałem.
W takim razie, niech się babcia pomodli czasem i za mnie.

– Że jak? Mam się modlić za księdza? Ale po co? Przecież ksiądz tak blisko Pana Boga. Ksiądz nie potrzebuje modlitwy. Ksiądz jest przecież księdzem – uśmiechnęła się przekonana, że ma rację.

Jan Paweł II nawet jak był papieżem to prosił o modlitwę. Ja jestem dopiero tylko księdzem. To jak: pomodli się babcia za mnie?

No dobra, niech będzie… Pomodlę się za księdza. Nawet te moje cierpienia za księdza Panu Bogu oddam. Oby tylko zechciał je wziąć  – zażartowała.

Kolejna osoba modli się za mnie… Oby więcej takich. Babcie Irenki pilnie poszukiwane…