Boże, zbaw mnie…

Ewangelia wg św. Łukasza 9,46-50.

Uczniom Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy. Lecz Jezus, znając myśli ich serca, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich: «Kto by to dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto by Mnie przyjął, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki». Wtedy przemówił Jan: «Mistrzu, widzieliśmy, jak ktoś w imię Twoje wypędzał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami». Lecz Jezus mu odpowiedział: «Przestańcie zabraniać; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami».

W dzisiejszym fragmencie Ewangelii kluczowe są słowa: ,,W imię moje.” Jezus odwołuje się do tych słów mówiąc o konieczności przyjmowania dziecka, a Jan odwoła się do nich wówczas, gdy będzie opowiadał o człowieku, który – w imię Jezusa – wypędzał złe duchy.

Co znaczy to tajemnicze ,,W imię moje”?

Chodzi tu o autorytet Jezusa i o to, że możemy – mocą tego autorytetu – dokonywać naprawdę wielkich rzeczy. Autorytet Jezusa jest dla Jego uczniów niekwestionowany, choć prawdą jest też i to, że w skali świata nie wszyscy go uznają. Według najnowszych badań tylko 33,43 procent populacji na całym świecie to chrześcijanie. Ale wróćmy do Imienia Jezus.

Imię Jezusa jest święte. Imię Jezusa ma moc. W to Imię się modlimy, czyniąc chociażby znak krzyża. Warto mieć także świadomość tego, co oznacza to Imię. Oznacza tyle, co ,,Bóg zbawia.” Kiedy więc z należytym szacunkiem wypowiadamy słowo ,,Jezu”, kierujemy do Boga bardzo wyjątkową prośbę. Wołamy wówczas: ,,Boże, zbaw mnie.”

Nie ma na świecie żadnego innego imienia ani żadnego innego słowa, które miałoby w sobie tak wielką moc. Moc, która może przed nami otworzyć bramy nieba.

Dziś w Ewangelii Jezus uświadamia nam, że jako Jego uczniowie, mamy pełne prawo wzywać Jego Imienia i powoływać się na Nie w różnych momentach naszego życia. Możemy to czynić zawsze i wszędzie. Wspomniane dziś w Ewangelii przyjęcie małego dziecka i walka ze złym duchem (o której mówi Jan) to tylko przykłady świadczące o tym, że możemy wzywać pomocy Imienia Jezus w każdej sytuacji. Możemy to czynić tak w codziennych, zwyczajnych wydarzeniach, jak i w spektakularnych momentach naszego życia.

Na koniec przyznam się Wam do czegoś. Otóż piszę to rozważanie nie jako teoretyk, ale jako praktyk. Już od jakiegoś czasu mam nabożeństwo do Imienia Jezus (tak na marginesie powiem, że ubolewam, iż przypadające dawniej trzeciego stycznia święto Imienia Jezus zostało zredukowane tylko do wspomnienia dowolnego) i nie raz – powołując się na autorytet tego Imienia – udało mi się wyprosić u Pana Boga coś, co po ludzku było nie do załatwienia. Mam takie doświadczenie i chyba właśnie dlatego tak alergicznie reaguję, kiedy słyszę, że ktoś wzywa Imię Pana Boga nadaremno.

Ku refleksji:

Warto – na kanwie dzisiejszej Ewangelii – zadać sobie pytanie o to, jak w moim życiu wypełniam drugie przykazanie z Dekalogu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.