By wiedzieli, co mówią…

Właśnie wysłałem do redakcji pewnej podkarpackiej gazety swoje cotygodniowe rozważanie do Ewangelii. Już od osiemnastu miesięcy, co tydzień, posyłam tam swoją ewangeliczną refleksję. Podobnie jak do wydawanych przez Sanktuarium w Łagiewnikach Dobrych Nowin. Choć tam akurat wysyłam rzadziej, bo raz na miesiąc.

Ludzi, którzy to czytają, można z pewnością liczyć w tysiącach, bo nakłady obu gazet są imponujące. Jeśli doliczy się do tego grona tych, którzy słuchają moich kazań i homilii w naszym kościele i na blogu slowojakziarno.pl oraz tych, którzy słuchają mnie w szkole na katechezie, w czasie rekolekcji szkolnych i parafialnych czy okazjonalnych wystąpień takich, jak choćby kilka tygodni temu w krakowskim Wyższym Seminarium Duchownym, to trzeba przyznać jedno: uzbiera się w ten sposób naprawdę pokaźny zastęp ludzi.

Pamiętam, jak nasz wykładowca od homiletyki na wykładach zwracał nam uwagę na to, że mamy nad ludźmi swego rodzaju władzę. Możemy ich naszymi kazaniami dołować, wbijać we frustrację i w poczucie winy, a nawet – w dalszej konsekwencji – zniechęcać do Boga i Kościoła. Ale możemy też odwrotnie – wlewać w serca słuchaczy nadzieję, budować ich wiarę i w konsekwencji przybliżać ich do Pana Boga. Tak, żeby Dobra Nowina naprawdę była dobra, bo złych nowin mamy w tym świecie aż zanadto.

Rozumiem to coraz bardziej i choć sam mam na swoim koncie kilka kazań, które mogły ludzi nieco zdołować (jak np. to, w którym mówiłem, że piekło nie jest puste i że ,,dusza człowieka, który umiera w grzechach śmiertelnych bezpośrednio po śmierci idzie do piekła” (KKK 1035), to jednak staram się, żeby ten ewangeliczny przekaz był jak najbardziej pozytywny. Bezpowrotnie – mam nadzieję – odeszły od nas czasy, kiedy rekolekcjoniści wchodzili na zawieszone wysoko ambony, gasili światła w kościołach i potrząsali długimi łańcuchami, żeby pokazać wiernym, jak strasznie jest w piekle. Gdyby dziś jakiś kaznodzieja tak zrobił, od razu stałby się sławny na całą Polskę. Łańcuchy i ciemności zamieniamy więc na dobre słowa o Jezusie i Kościele, ale – rzecz jasna – nie zapominamy, że piekło jednak puste nie jest.

Pomódlcie się czasem za swoich księży. Ale nie tak ogólnie. Pomódlcie się o to, by Duch Święty towarzyszył im w czasie przygotowywania niedzielnych kazań. Tak, żeby naprawdę wiedzieli, co na tym kazaniu mówią, a nie tak, by mówili wszystko, co wiedzą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.