Były sobie dwa Michały…

,,Człowiek jest tajemnicą. Z tajemnicy przychodzi i w tajemnicę odchodzi” – mawiała przed laty pisarka Maria Konopnicka. Ja powtarzam te jej słowa zawsze, ilekroć dane mi jest przewodniczyć jakimś pogrzebowym uroczystościom.

Przypomniałem sobie te słowa dość mocno w minionych dniach. Po raz pierwszy wtedy, gdy przeczytałem, że ks. Michał (proboszcz z Tych) w uroczystość Bożego Ciała obwieścił swoim parafianom, że odchodzi z kapłaństwa: „Kochani. Dziś rano odprawiłem ostatnią Mszę św. Pożegnałem się kapłaństwem. To były piękne lata mojego życia głównie dzięki Wam! Rozpoczynam nowy etap życia przy boku Justyny. Dziękujemy za tak liczne słowa wsparcia i serdeczności, które spływają w naszą stronę. Pozdrawiamy!”

Napisał: ,,Pozdrawiamy.” Stosowniej byłoby jednak napisać: ,,Przepraszamy.”

Człowiek naprawdę jest tajemnicą, skoro w 55 roku życiu, po równo 30 latach kapłaństwa potrafi zrzucić sutannę. Czy te trzy dekady, poprzedzone długimi studiami, nic nie znaczą?

Słowa Konopnickiej powróciły do mnie w tych dniach po raz drugi wtedy, gdy przeczytałem, że inny Michał – ks. Michał Misiak z Łodzi – popadł w ekskomunikę.

O ile o Michale z Tych wypowiadać się nie zamierzam (nie wiem, jak inaczej jeśli nie żenadą i głupotą nazwać to, co zrobił), o tyle o Michale z Łodzi kilka słów napisać mogę.

Znam go osobiście. Dwa lata temu udało nam się zaprosić go do Krakowa, do pijarskiego seminarium na spotkanie z naszymi klerykami i młodymi kapłanami. Kiedy wraz z rektorem seminarium zapraszaliśmy go do nas, chcieliśmy, żeby nasi młodsi współbracia poznali kogoś, kto w praktyce wykorzystuje wszelkie możliwe sposoby, żeby ewangelizować, prowadzić ludzi do Boga, Bogiem zachwycać i fascynować.

I przyznaję, słuchaliśmy go wtedy z zapartym tchem. A on mówił m.in. o tym, że co roku musi zmieniać parafie, bo żaden z proboszczów dłużej niż rok nie może z nim wytrzymać.

,,Człowiek jest tajemnicą.” Największą chyba wtedy, kiedy gubi swoją osobistą relację z Panem Bogiem, kiedy zaczyna szołmenić, kiedy Jezus przestaje być pierwszy i najważniejszy, a na Jego miejsce wskakuje ktoś lub coś innego. Wtedy człowiek tak naprawdę zostaje sam. Każdy człowiek, nie tylko kapłan.

Osobiście mam nadzieję, że chociaż Michał z Tych i Michał z Łodzi wybrali dla siebie inną drogę, Pan Bóg ciągle jest przy nich. I mocno wierzę, że nasza modlitwa w tej sytuacji może zdziałać cuda.

https://natemat.pl/276719,ekskomunika-dla-ks-michala-misiaka-proboszcz-wyjasnia-przyczyny-tej-decyz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.