Ciągle rosnę na kapłana przy kapłanach…

Ojciec Józef Augustyn SJ, którego miałem okazję słuchać w czasie zakończonych wczoraj pięciodniowych kapłańskich rekolekcji, w jednej ze swoich książek napisał: ,,Aby alumni (czy jak kto woli: klerycy – dop. o. P.R.) mogli pogłębiać swoją intymną więź z Jezusem, konieczne jest osobiste świadectwo dawane im w parafii, w seminarium, w diecezjach. Alumn rośnie na kapłana przy kapłanach. To decydujące oddziaływanie, bez którego nie będzie autentycznej, adekwatnej i skutecznej formacji. Kandydat do kapłaństwa uczy się modlitwy przy modlących się kapłanach; uczy się pokory i skruchy przy kapłanach pokornych i skruszonych.”

Jestem przekonany, że gdyby alumni brali udział w naszych kapłańskich rekolekcjach, wiele by się od księży nauczyli. Widok pięćdziesięciu kapłanów – starszych i młodszych – klęczących kilka razy dziennie po kilkadziesiąt minut w małej ciasnej kaplicy i wpatrzonych w Najświętszy Sakrament naprawdę robi wrażenie. Bez uciekania w różaniec, w czytanie pobożnych książek. Nawet bez Pisma św… Tylko monstrancja, tylko Jezus.

Kleryckie czasy w moim przypadku minęły bezpowrotnie, ale mogę śmiało powiedzieć, że patrząc na modlących się księży, rzeczywiście uczyłem się modlitwy; patrząc na modlących się księży, uczyłem się bycia księdzem BARDZIEJ. Bo nic tak nie pociąga, jak przykład dany przez innych. I szkoda tylko – piszę te słowa z pełną odpowiedzialnością i świadomością, że komuś mogą się nie spodobać – że ludzie tak rzadko mogą nas – kapłanów widzieć na kolanach. Osobiście uważam to za jedno z poważniejszych kapłańskich zaniedbań. Dużo mówimy o modlitwie, ale często sami nie pokazujemy, jak się modlimy. I nie chodzi mi tutaj o Msze św. czy jakieś wspólnotowe nabożeństwa. Chodzi mi o prywatną, osobistą i bardzo intymną relację z Panem. Osobistą i intymną wcale nie znaczy ukrytą przed innymi.

Błogosławiony czas rekolekcji już za mną. Teraz trzeba odpocząć, bo wbrew temu, co niektórzy twierdzą, rekolekcje nie są odpoczynkiem. Są przede wszystkim zmaganiem się z sobą samym. Choćby tylko w temacie zachowania rekolekcyjnego milczenia. Odpocząć znaczy zacząć OD POCZĄtku. Wrócić do tego, co się wcześniej zostawiło. Wrócić i popatrzeć na to wszystko z innej, bardziej Bożej perspektywy.

Wpis ten dedykuję tym, którzy pamiętali i przez te ostatnie dni towarzyszyli mi swoją modlitwą. Dziękuję i proszę o jeszcze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.