Człowiek przestaje być człowiekiem, gdy dobro go nie cieszy a zło go nie razi…
Z okładki Tygodnika Powszechnego w saloniku prasowym na Centralnym w Warszawie uśmiechał się do mnie ks. Adam – redaktor senior. ,,Kochaj i rób, co chcesz” – nie da się ukryć – tytuł świetny. W końcu to słowa samego
św. Augustyna.
Kupiłem ten numer, choć po sprawie Nergala zarzekałem się, że nigdy Tygodnika do ręki nie wezmę. Uległem pokusie ciekawości i wziąłem. Na drugiej stronie przegryzłem się uważnie przez tekst ks. Adama o tym, że nie będzie się przed nikim tłumaczył ze swojej obecności na Woodstocku. Ok, mnie księdza tłumaczenia potrzebne nie są. Mam wyrobione na ten temat zdanie.
Jestem w stanie zrozumieć to, że ks. Adam nie przyjechał na Woodstock z żadną ,,ofertą.” Nawet jestem w stanie przyjąć to, że zaczął mówić do młodych językiem Owsiaka: ,,róbta, co chceta.” Rozumiem to, bo przecież jeśli wlecisz między wrony, musisz… inaczej cię wyśmieją i wygwizdają.
Jednego jednak zrozumieć nie potrafię. Oto czytam, że ksiądz Adam niczego nie żałuje ze sprawy Nergala. Więcej, ciągle go broni, pisząc, że ,,jego diabelskość jest diabelskością z jasełek”, a sam Nergal jest miłym, spokojnym i mądrym człowiekiem. Podarcie zaś Biblii (którego tak bardzo się czepiam) – zdaniem księdza redaktora – jest sprawą kultury.
Niech sobie ksiądz redaktor wierzy, w co chce. Niech co chce robi i gdzie chce, jeździ. Droga wolna a mnie nic do tego. Ale niech nie mąci w głowach tym, którzy potrafią jeszcze dobro odróżniać od zła. Wystarczy wziąć do ręki (zrobiłem to ostatnio w krakowskim empiku) książkę Nergala i przekartkować strony ze zdjęciami. Wymazana na czarno twarz satanisty, satanistyczne znaki i hasła, połamane krzyże, zszargana i podeptana kapłańska stuła. Czego chcieć więcej? Jakich dowodów?
Diabełek to zatem z jasełek czy satanista? Odpowiedź mądrym ludziom nasuwa się sama. Szkoda tylko, że ksiądz redaktor nie widzi różnicy.
No cóż, mówta, co chceta, księże redaktorze.