Czytać, aby być mądrym…

Odstawiam właśnie na półkę kolejną książkę. Kupiłem ją dwa dni temu, całkiem przypadkiem trafiając do nieodkrytej jeszcze przeze mnie księgarni Gazety Polskiej na Jagiellońskiej.

Wszedłem tam z czystej ciekawości. Zresztą, nie jest wielką tajemnicą, że mam bestiesłabość do dwóch rodzajów sklepów: do księgarń i do sklepów zoologicznych. O ile wejście tam nie jest dla mnie wielką trudnością, o tyle wyjście czasem jakoś dziwnie się przedłuża. Tym razem w księgarni było podobnie. Krążyłem między regałami, aż w końcu znalazłem książkę, której nie mogłem nie kupić.

,,Moje spotkania z bestiami” – tytuł mówi już sam za siebie. Przewertowałem pierwsze kartki. Warto kupić – pomyślałem. I rzeczywiście. To książka z kategorii tych, które czyta się od deski do deski. Na niemal jednym oddechu.

Kim są tytułowe bestie? To żyjący ciągle pośród nas (często cieszący się sporymi przywilejami i dużymi emeryturami) nasi rodacy, którzy jednak zdradzili Polskę i podjęli współpracę z wrogim systemem. To tzw. stalinowscy prokuratorzy i sędziowie, którzy prześcigali się w wymyślaniu różnego rodzaju sposobów brutalnego znęcania się nad polskimi niepodległościowcami. O tych ostatnich mówimy dziś z szacunkiem: Żołnierze Wyklęci.

Książka robi niesamowite wrażenie. Tym bardziej, że osoby w niej opisane ciągle są jeszcze w świecie żywych. Wielu z nich – bojąc się napiętnowania ze strony społeczeństwa – już dawno zmieniło nazwisko i dokumenty. Niektórzy żyją z daleka od Polski. Wielu z nich wciąż żyje w przekonaniu, że prześladowanie, torturowanie i skazywanie na śmierć polskich żołnierzy to tylko ,,wypełnianie służbowych poleceń.”

I tutaj rodzi się pytanie o sumienie? Czy te tytułowe ,,bestie” mają jeszcze sumienie? Co trzeba zrobić, by sumienie w sobie zabić? Czy oni za to zło, którego się dopuścili żałują? Czy odpokutowali za kratkami za swoje winy? Na te pytanie znajdziecie odpowiedź w książce: ,,Moje spotkania z bestiami.” Polecam tę książkę nie tylko tym, którzy interesują się historię, ale szczególnie tym, którzy żyją w błogiej nieświadomości dramatyzmu minionych lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.