I ja coś Prymasowi zawdzięczam…

Dziś przypada dokładnie dziesiąta rocznica beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki.

Nigdy nie widziałem go na żywo (zginął, gdy miałem dwa lata), jego głos też znam tylko z kaset magnetofonowych. Znam za to dobrze kościół św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Zawsze, gdy spędzam część urlopu w stolicy, korzystam z gościnności tamtejszych duszpasterzy i tam właśnie odprawiam Eucharystię.

Nie wiem, czy ks. Jerzy maczał palce w ustalaniu terminu beatyfikacji kolejnego wielkiego Polaka, kard. Stefana Wyszyńskiego (wiele wskazuje na to, że tak), ale fakty są takie, że zaplanowana na jutro uroczystość z wiadomych względów została odwołana. Szkoda ogromna…

Można było przecież zrobić jakoś mniej uroczyście, w mniejszym gronie to wszystko przeprowadzić. No ale nic, zostawmy to decydentom. Miejmy nadzieję, że z naszym Prymasem nie będzie tak jak w grudniu stało się z arcybiskupem Fultonem Sheenem, którego beatyfikacja została przez Watykan wstrzymana.

Kiedy umierał Prymas Wyszyński na świecie mnie jeszcze nie było. Byłem natomiast niedawno w miejscu drogim Kardynałowi – w Choszczówce (dzielnica warszawskiej Białołęki). To właśnie tam Prymas wypoczywał i pracował. Całkiem niedawno – ku mojej wielkiej uciesze – doszedłem do tego, że kard. Stefanowi Wyszyńskiemu coś zawdzięczam. I to nie byle co…

Kartka z historii jest taka: święcenia kapłańskie w 2012 r. przyjąłem z rąk biskupa Zdzisława Fortuniaka z Poznania, biskup Fortuniak przyjął święcenia biskupie (1982 r.) z rąk arcybiskupa Jerzego Stroby z Poznania, arcybiskup Stroba przyjął swoją biskupią sakrę (1958 r.) z rąk arcybiskupa Antoniego Baraniaka, a arcybiskup Baraniak przyjął swoją sakrę ( 1951 r.) z rąk… kardynała Wyszyńskiego.

Ktoś powie, że żadna w tym moja zasługa. I będzie miał rację. Ale prawda jest też taka, że nie wszyscy księża mogą się pochwalić w swojej kapłańskiej genealogii nazwiskiem wielkiego Prymasa. A ja tym właśnie pochwalić się mogę. Więc się chwalę…

A gdyby tak po tej linii pójść i popatrzyć dalej, to trzeba by dodać, że prymas Wyszyński przyjął sakrę biskupią z rąk innego prymasa – dziś Czcigodnego Sługi Bożego kard. Augusta Hlonda. To też piękna postać polskiego Kościoła.

Tyle wspomnień z historii. Pozostajemy w oczekiwaniu na beatyfikację.


Poniżej foto z pokoju ks. Prymasa w Choszczówce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.