Kto ogląda, nie błądzi…

Gdybym tylko mógł, przyznałbym jakieś nagrody tym, którzy piszą scenariusze do programów takich jak ,,Ukryta prawda” czy ,,Trudne sprawy.”

Do tej pory stroniłem od takich programów. Zresztą, zwykle napięty w czasie nauki szkolnej grafik nie pozwalał mi na tracenie czasu przed telewizorem. Tak było przez cały rok szkolny. Ale w wakacje… Hm, w wakacje można więcej. Zresztą, cóż zrobić, skoro takich właśnie programów pojawiło się ostatnio tak wiele, że pozajmowały większą część telewizyjnych ramówek.

Lubimy takie programy. Lubimy żyć życiem innych osób. Czasem nawet z którymś bohaterem się utożsamiamy, bo chociaż przez kilkadziesiąt minut możemy wejść w czyjeś buty i nie ponosić za to żadnych konsekwencji. Oglądamy takie programy nawet wtedy, gdy dobrze wiemy, że w większości są to historie wyssane z palca, przygotowane na potrzeby emisji kolejnego odcinka.

Ale ja nie za to nagradzałbym scenarzystów. Dałbym im nagrodę za to, że w genialny sposób (może nawet nie do końca świadomie) obnażają prawdę o człowieku i o jego wyborach. Tym samym robią niesamowitą robotę formacyjną. O ile, oczywiście, widz zechce uczyć się na błędach innych i chce się formować.

Wszystkie odcinki, jakie dotąd obejrzałem, mają jeden wspólny mianownik. Zanim dojdzie do jakiegoś dramatu, zanim ktoś wpadnie w jakieś ,,trudne sprawy”, najpierw w jego życiu albo w życiu jego bliskich zdarza się coś, co śmiało można nazwać podeptaniem Bożych Przykazań.

Wszechobecne w tego typu programach ludzkie dramaty biorą się z tego, że człowiek na pewnym etapie swojego życia rezygnuje z zasad Ewangelii. Kłamstwa, oszustwa, zdrady, kradzieże, rozwody, niechciane ciąże, morderstwa, nałogi, porwania, awantury – to wszystko staje się kanwą kolejnych odcinków, a jednocześnie jest wyraźnym sygnałem, że w życiu takiego czy innego bohatera wartości moralne i etyczne (chrześcijańskie) gdzieś się już wcześniej posypały.

Morał z tych wszystkich programów – na które sam jeszcze niedawno się zżymałem, gdy widziałem, że pojawiają się jak grzyby po deszczu – jest jeden: Odchodzenie od Bożych przykazań zawsze – prędzej czy później – prowadzi w życiu człowieka do dramatu. Dobrze, jeśli sam zainteresowany w miarę wcześnie się zreflektuje, przemyśli swoje postępowanie i zmieni swoje życie. Gorzej, gdy takiej refleksji i przemiany zabraknie.

Programów tego typu nie ubywa. Przeciwnie, jest ich coraz więcej. Do dwóch przywołanych wyżej tytułów można dopisać kolejne: ,,Szpital”, ,,Szkoła”, ,,Pielęgniarki.” A i to jeszcze nie koniec. Scenarzyści prześcigają się w wymyślaniu coraz to bardziej pogmatwanych losów bohaterów kolejnych odcinków. Nadziei na to, że ludzie przestaną to oglądać raczej nie ma. Nie pozostaje zatem nic innego jak wiara w to, że te programy oglądają mądrzy widzowie, którzy potrafią w swoim własnym życiu uczyć się na błędach innych, którzy umieją wyciągać wnioski i przewidywać nie zawsze pozytywne konsekwencje.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.