Matka Boża nas zawstydza… (Łk 1, 39 – 56)

Matka Boża wielu z nas dzisiaj zawstydza. Zaraz po tym, jak dowiedziała się od Gabriela, że pod sercem nosi Bożego Syna, opuszcza Nazaret i udaje się do Ain Karim, miejsca zamieszkania swoich krewnych – Elżbiety i Zachariasza. W ciągu niespełna tygodnia ta młoda dziewczyna pokonuje blisko sto pięćdziesiąt kilometrów po to tylko, żeby pomagać swojej krewnej i żeby podzielić się z nią Tym, Którego od niedawna sama nosi pod swoim sercem.

Czy ktoś z nas – wielu z nas przecież nosi Jezusa nie tyle pod sercem, ile w sercu (dzięki Komunii św. mamy taki zaszczyt) – miałby dziś ochotę udać się na piechotę w tak daleką trasę po to, by podzielić się z innymi radością z faktu, że nosimy w sobie Jezusa?

To pytanie czysto retoryczne. Odpowiedź jest jasna. Tym bardziej, że wielu z nas nie tylko nie dzieli się Jezusem (czyt. swoją wiarą, swoim doświadczeniem Boga, itp.) z tymi, którzy są daleko, ale nie czyni tego nawet w relacji z tymi, których ma na wyciągnięcie ręki.

To dlatego Maryja nas zawstydza. I to dlatego warto postawić sobie proste pytania: Kiedy i komu powiedziałem ostatnio o Jezusie? Z kim podzieliłem się ostatnio tym, czego Jezus dokonuje w moim życiu?

Maryja w swojej pieśni uwielbienia wyśpiewuje: ,,Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny…” Czy w naszym życiu Bóg nie czyni wielkich rzeczy? Czy to, czego doświadczamy na co dzień nie jest godne zauważenia i jeśli nie wyśpiewania to przynajmniej wypowiedzenia na głos, podzielenia się z innymi?

Jeśli dziś wokół nas jest tylu ludzi smutnych i tylu małymi krokami odchodzących od wiary i od Kościoła, to pewnie również dlatego, że ludzie, którzy są w wierze mocni nie dzielą się z nimi swoim doświadczeniem spotkania z Bogiem. Nie od dziś przecież wiadomo, że wiara rodzi się ze słuchania, ale żeby ktoś mógł słuchać, ktoś inny musi mówić.

Trudno powiedzieć, że Maryja pozostawiła w Nazarecie wygodną kanapę. O wiele bardziej prawdopodobne, że zainwestowała w  wygodne buty. Stając się pierwszą Misjonarką zrobiła to, co każdy, kto na serio chce traktować słowa Ewangelii, zrobić powinien. Wyszła do ludzi. Nie zatrzymała Jezusa (i tego, co Bóg dla Niej uczynił) tylko dla siebie. Nie uczyniła tego prywatną sprawą.

Dziś Maryja nie tylko wielu z nas zawstydza, ale przede wszystkim daje nam przykład i pokazuje, jak możemy Ewangelię realizować w praktyce. Jak porzucić swoje, iść do innych z konkretnym gestem miłosierdzia, jak dzielić się tym, co ma się w życiu najważniejszego.

,,Nie wystarczy, że sam odnalazłeś Chrystusa. Musisz Go jeszcze zanieść innym, bo dzisiejszy świat jest wielkim polem misyjnym” – św. Jan Paweł II.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.