Monitor – okno na świat
Chodząc po kolędzie spotkałem wiele ciekawych osób. To prawda, każda ze spotkanych osób jest ciekawa, oryginalna, itp. Ale niektóre osoby są ciekawe przez to, czym się zajmują.
I tak, spotkałem zawodowego nurka, który próbował mnie zarazić pasją schodzenia pod wodę. Nie dałem się, nurkiem nie będę. Spotkałem panią, która zna esperanto (przynajmniej tak twierdzi). Spotkałem też Rafała, chłopaka z mojego rocznika, który na co dzień pracuje w pewnym, dobrze wszystkim znanym portalu internetowym. A że i ja dobrze znam ten portal (mam na nim nawet swoją pocztę), to postanowiłem zasięgnąć języka co do tego, jak ta praca wygląda od środka.
Ściąganie informacji z innych źródeł, czytanie ich, edycja tekstu, dopisywanie czegoś od siebie i… tekst gotowy. Wszystko oficjalnie musi być potwierdzone, ale czasem się zdarza, że ktoś napisze za dużo i jest wpadka. Rafał i jego koledzy mają co robić.
Dziesiątki, jeśli nie setki informacji dziennie, pojawiają się na głównych stronach wszystkich portali informacyjnych. Niektóre są ważne i nie powinno się ich ignorować. Inne bardzo prymitywne, by nie powiedzieć głupie. Jesteśmy wciąż zalewani różnymi informacjami. Tylko czy przysłowiowy Kowalski rzeczywiście musi wiedzieć o tym, że jakaś celebrytka walczy z cellulitem, albo że żona jakiegoś aktora ,,wychodzi z cienia”?
To prawda, zawsze można wyłączyć komputer. Odciąć się od tego, czym zalewa nas świat. Ale to nie jest takie proste. Internet wciąga… A nawet, jeśli komuś uda się powiedzieć internetowi STOP, to i tak pytanie o sensowność niektórych informacji pozostanie. Warto chyba zapamiętać słowa jednego z moich Współbraci: To nie ty bawisz się internetem, to internet bawi się tobą.