Każdy z nas ma swoją łódkę…


Przepiękna jest ta dzisiejsza Ewangelia. Można na jej temat powiedzieć wiele,
a i tak nie wyczerpie się głębi, jaka płynie z tej Łukaszowej relacji. Poniżej pozwalam sobie wkleić tylko jeden z wątków mojego dzisiejszego kazania.

Przedziwna noc. Smutna… Szymon całą noc ze swoimi współpracownikami siedział w łodzi na jeziorze. Łowił. A w zasadzie próbował łowić, bo tej nocy jakoś dziwnie nic nie brało. Po nieudanym połowie wrócili na ląd. Dobili do brzegu i wyszli z łodzi, by oczyścić sieci. I kiedy to robili, do Szymonowej łodzi wszedł Jezus, by nauczać tłumy, które przyszły.

Co wtedy czuł Piotr? Co myślał?

Ktoś powie: Głupie pytanie, bo co może czuć człowiek, który kilkanaście godzin pracy poświęcił na darmo? Co może czuć ktoś, kto mimo wielkiego wysiłku i chęci nie osiąga celu? Rozczarowanie, wściekłość, żal…  Piotr – czyszcząc sieci – pewnie nawet nie miał ochoty słuchać tych Jezusowych kazań. Pewnie układał już sobie w głowie to, co za kilka godzin powie teściowej, gdy ta zapyta: Piotruś, ile rybek dziś nam przyniosłeś?

Jezus wszedł do Piotrowej łodzi. Do tej samej, która po nieudanym nocnym połowie dla tych galilejskich rybaków stała się miejsce porażki, klęski, niepowodzenia. Jezus wchodzi do tej łodzi ze swoją nauką, ze swoją Ewangelią. Można powiedzieć, że miejsce porażki człowieka Jezus uświęca swoją obecnością i swoim Słowem.

Każdy z nas ma taką ewangeliczną łódkę, która jest dla nas symbolem naszych życiowych porażek i niepowodzeń. Każdy z nas ma życiu coś, co mu nie wyszło; coś, co mogło wyjść lepiej; coś, co się nie udało; coś czego się człowiek wstydzi, czego żałuje. Różne są te nasze życiowe porażki. Dla kogoś życiową klęską będzie rozbite małżeństwo, dla kogoś to, że od lat nie może się dogadać z własnym synem czy córką. Dla kogoś innego życiową porażką będzie to, że już tak wiele lat zmaga się w swoim życiu z jakimś konkretnym grzechem, ale on ciągle powraca. Mamy swoje życiowe dramaty, swoje porażki.

I prawda jest taka, że jak długo sami będziemy próbowali z tymi porażkami się uporać, tak długo nic się w naszym życiu nie zmieni. Wciąż będzie żal, będzie smutek, będzie przygnębienie i brak nadziei – tak jak u Piotra po nieudanym połowie.

A Dobra Nowina jest taka, że Jezus – tak jak wszedł do łodzi Piotra – tak wchodzi
w miejsca naszych życiowych klęsk, naszych niepowodzeń. I wszystko jedno, czy tym niepowodzeniem  jest pogmatwana relacja w rodzinie, czy jakiś grzech, który od lat Cię zniewala, czy jakiś bezsens, który Cię dopadł i nie chce puścić, czy problemy duchowe, Jezus wchodzi tam ze swoją Ewangelią. On nie chce, by ktokolwiek z nas był człowiekiem klęski, życiowej porażki. On dla każdego ma słowo pociechy i każdemu wskazuje drogę do rozwiązania nawet najtrudniejszych spraw.

One thought on “Każdy z nas ma swoją łódkę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.