Na Niego zawsze możemy liczyć…

Ewangelia wg św. Jana 15,12-17.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».

Kiedy czytałem rano ten fragment Ewangelii, na myśl przyszły mi słowa z Księgi Syracydesa: Prawdziwy przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł – skarb znalazł (Syr 6,14). I od razu zadałem sobie dwa pytania. Najpierw zapytałem się o to, czy moją przyjaźń z Jezusem traktuję rzeczywiście jak skarb. Czy relacja z Nim rzeczywiście mnie ubogaca i czy troszczę się o nią, jakby to była największa wygrana w totolotka w dziejach świata? Wnioski z tej refleksji zostawię dla siebie, ale mogę powiedzieć, że w ogólnej ocenie nie wypadam wcale najgorzej.

Wystarczy zliczyć czas, który w ciągu dnia Jemu poświęcamy. Ten czas na praktyki obowiązkowe (księża mają go sporo: brewiarz – kilka razy dziennie, lektura Pisma św., półgodzina medytacja, Eucharystia, nabożeństwa, spowiadanie) i ten czas na praktyki ad libitum czyli dowolne (osobiste nabożeństwa, adoracje, różaniec czy koronki). To wszystko powie nam coś ważnego, bo tam jest twój skarb, gdzie serce twoje (Mt 6,21).

Drugie pytanie, jakie zadałem sobie na kanwie tej Ewangelii dotyczyło tego, co Jezus myśli o tej naszej przyjaźni. Bo to, że ja jestem zadowolony nie znaczy jeszcze, że to zadowolenie jest obopólne. Dlatego to drugie pytanie też jest bardzo ważne i potrzebne. Kiedyś – dopiero po tamtej stronie życia – dowiemy się całej prawdy, ale jeśli tylko mamy dobrze uformowane sumienie, jesteśmy w stanie już tutaj – częściowo – rozeznać i odkryć wartość tej relacji. I wiem z własnego doświadczenia, że warto to robić. Warto świadomie swoją relację z Jezusem przeżywać.

Tym częściej i uważniej się jej przyglądać, im bardziej mamy świadomość własnej grzeszności i słabości. Jednego możemy być pewni: na Jezusa i Jego przyjaźń liczyć możemy w każdej sytuacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.