Nie taki diabeł straszny…?

 
Spowiednik poradził mi niedawno, abym dla jeszcze większego rozbudzenia mojej wiary (czyżby było aż tak źle
???) zaczął praktykować  – najlepiej codzienne rano, całkiem prywatnie przed Najświętszym Sakramentem – odnawianie przyrzeczeń chrzcielnych. Spowiednikowi się nie odmawia, więc jakiś czas temu  zacząłem takowa praktykę.

Odmawiając to wyznanie wiary
i wyrzeczenie się zła, zastanawiam się bardziej niż dotychczas nad tym, co te teksty ze sobą niosą. Jedno z tych pytań brzmi: Czy wyrzekasz się grzechu, aby żyć w wolności dzieci Bożych?

Grzech a życie w wolności. Tak naprawdę to dwa różne światy. Z jednej strony ciemności grzechu, z drugiej strony wolność w Jezusie. Świat niewoli i świat wolności. Tylko głupiec mając wybór (a każdy z nas ma wybór) wybiera ciemność i życie w niewoli. Świat przepełniony grzechem jest jednocześnie światem pozbawionym Boga. Boga, który nadaje sens każdemu życiu.

O dwóch rzeczach warto tutaj napisać. O naszym stosunku do grzechu. Jedni go wyolbrzymiają, inni bagatelizują. Jedni mówią, że są wielkimi grzesznikami, niezasługującymi na Miłosierdzie. Inni twierdzą, że nie grzeszą prawie wcale, więc i Miłosierdzie nie jest im potrzebne.

Tak naprawdę i jedno twierdzenie i drugie może być dla nas ogromnym zagrożeniem. Ani demonizowanie i wyolbrzymianie swojej winy nie jest dobre, ani tym bardziej fałszywe jej umniejszanie.

Czasem spotykam się z tym, że ktoś wyolbrzymia i demonizuje bardzo w zakresie łamania szóstego przykazania. Niejedna spowiedź to opowiadanie i koncentrowanie się tylko na tym, co dotyczy seksualności. A tymczasem seksualność i płciowość to dopiero VI przykazania. Przed nim jest V innych. Nie twierdzę, żeby się nie koncentrować na tym, co diagnozujemy jako naszą wadę główną, ale zachęcam, by nie skupiać się tylko na tym jednym. Kiedy demonizujemy staje się coś dziwnego. Zaczynamy tworzyć sobie jakiegoś potwora, który nas straszy, dręczy, pogrąża. Wówczas już nie grzech jest tym, co nas męczy, ale ów potwór, którego mniej lub bardziej świadomie sobie stworzyliśmy.

Warto zawsze – mówiąc o grzechu – mieć świadomość, że szatan jest wielkim przegranym. I dlatego trzeba nauczyć się patrzeć na grzech bardzo trzeźwo i realnie. Zdarzył się? Trudno. Trzeba się z nim zmierzyć, ale nie wolno go ani wyolbrzymiać ani zamiatać pod dywan.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.