O tym, co w życiu najważniejsze…
Pamiętam, że w czasie pewnych rekolekcji, w których jako licealista uczestniczyłem, rekolekcjonista przeprowadził dającą do myślenia zabawę. Rozdał wszystkim długopisy i kartki i kazał wypisać sześć rzeczy, które każdy z nas wziąłby ze sobą na bezludną wyspę.
Jak się później okazało rekolektanci mieli dziesiątki przeróżnych pomysłów. Ktoś zapisał, że wziąłby ze sobą telewizor; ktoś inny ,,Trylogię” Sienkiewicza, której jeszcze nie zdążył przeczytać. Był nawet taki jeden, który napisał słowo ,,Biblia”. Pomysłów rzeczywiście nam nie brakowało.
Po kilku minutach rekolekcjonista prowadził zabawę dalej:
– A teraz sobie wyobraźcie, że wzięliście te sześć rzeczy ze sobą i płyniecie na wyspę statkiem. W pewnym kapitan zauważa, że do statku zbliżają się piraci. Wchodzą na wasz pokład i zabierają znaczną część ekwipunku podróżników. Każdy z turystów sam decyduje, co odda piratom. Ważne, żeby była to dokładnie powoła tego, co posiada.
Chcąc nie chcąc trzeba było wykreślić trzy rzeczy. No i znów dylemat. Ten, który wpisał wcześniej telewizor, doszedł jakimś cudem do wnioski, że przecież na bezludnej wyspie i tak prądu nie będzie. Wykreślenie więc telewizora nie sprawiło mu większego problemu. Inni mieli gorzej. Jeszcze chwila i już każdy na swojej kartce miał tylko trzy rzeczy.
A nasz rekolekcjonista kontynuuje:
Statek ocalał i płynie sobie dalej. W pewnym momencie kapitan statku krzyczy: ,,Idziemy na dno, wyrzućcie swoje bagaże. Możecie zostawić sobie tylko jedną, najbardziej potrzebną rzecz. Reszta za burtę.”
Hm, no i znów powstał dylemat. Wybranie sześciu z całej gamy rzeczy mniej lub bardziej potrzebnych już było ogromnym problemem, a co dopiero, gdy mowa o jednej tylko rzeczy. Generalnie chyba większość rekolektantów miała problem z decyzją.
Piszę dziś o tym, bo… W Ewangelii jesteśmy świadkami podobnej sceny: niewidomy żebrak woła o litość: ,,Ulituj się nade mną.” A Jezus zatrzymuje się przed nim i pyta: Co chcesz, żebym ci uczynił?
Rozbraja mnie ten fragment. Przecież Jezus wie, o co chodzi… Przecież wie, że ten człowiek cierpi… Więcej, Jezus wie, że temu człowiekowi brakuje nie tylko wzroku, ale że jego nędza jest o wiele większa i rozciąga się na niemal wszystkie życiowe płaszczyzny… A mimo go pyta…
Jedna jedyna rzecz, jedna sprawa, jedna prośba… Dokładnie tak samo, jak jedna tylko rzecz na bezludnej wyspie. O co prosić? Co ze sobą zabrać? Co w życiu najważniejsze? Z czego zrezygnować a o co walczyć do końca?
Sami sobie odpowiedzcie na te pytania.
Ps. Kiedy już wróciłem ze wspomnianych rekolekcji do domu i kiedy próbowałem z dystansem raz jeszcze zastanowić się nad tymi potrzebnymi na wyspie bezludnej rzeczami, doszedłem do wniosku, że najlepszym wyjściem byłoby zabranie ze sobą… spowiednika. Zawsze przecież może się przydać. Ale to jest tylko i wyłącznie mój wniosek. Wy dojdźcie do swoich…