Oj, biedaki, biedaki…

Dziś już kończymy Spotkanie Młodzieży Pijarskiej. Poranna Eucharystia to ostatni punkt programu. Za chwilę poszczególne grupy rozjadą się do swoich parafii. I pewnie trochę będą tęsknić, bo już przez tych kilka dni zdążyło ponawiązywać się wiele ciekawych relacji, może nawet przyjaźni. Kto wie? Wszyscy wszystkim dziękują. Bo rzeczywiście – jest za co.

Wydarzyło się tu w Warszawie przez te dni wiele dobra. I – jak zawsze – trzeba za to podziękować przede wszystkim Panu Bogu: to On natchnął organizatorów pomysłem, to On pobłogosławił w przygotowaniach, to On postawił na naszej drodze dobrych ludzi, to On dał sprzyjającą pogodę, to On zachował od niebezpieczeństwa, to On…

To niesamowite… Gdziekolwiek człowiek nie spojrzy i o czymkolwiek nie pomyśli, nie znajdzie niczego, w co Pan Bóg nie maczałby palców. Pewnie, że trzeba być człowiekiem wierzącym, żeby to wszystko zobaczyć. Tym bardziej w takich momentach jak ten smutno mi się robi, gdy pomyślę o tym, że są ludzie, którzy w Boga nie wierzą. I że wszystko, co dzieje się wokół nich, próbują wytłumaczyć przypadkami, zbiegami okoliczności czy oddziaływaniem znaków zodiaku. Oj, biedaki wy, biedaki…

Ps. Na zdjęciu pijarskie Sanktuarium Matki Bożej Nauczycielki Młodzieży w Warszawie na Siekierkach, w cieniu którego przez ostatnie dni młodzież naszej Prowincji modliła się, bawiła i wypoczywała.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.