Piątek nie trzynastego…
Najpierw czekaliśmy, bo kierowca wezwał policję do agresywnego dziadka, który laską okładał drzwi autobusu za to tylko, że prowadzący nie chciał zatrzymać się w miejscu dla niego dogodnym. Potem jakiś pijany bezdomny zwyzywał mnie na przystanku pełnym ludzi tylko dlatego, że nie dałem mu ,,na bułkę.” A na koniec jacyś młodociani chuligani pryskali przy Bramie Floriańskiej ludziom dezodorantem po oczach i Opatrzność chciała, że akurat przechodziłem obok. Jakaś łzawiąca niewiasta poprosiła o pomoc, więc – pierwszy raz w życiu – zadzwoniłem na 997. A wszystko to w czasie zaledwie trzygodzinnej wizyty w centrum Krakowa. Czy ktoś miał dzisiaj po południu więcej atrakcji?