Prawdziwa wiara to nie nauka. To doświadczenie…
Dziś w naszych kościołach – już po raz ostatni w tym roku – znów rozważać będziemy Drogę Krzyżową. Dobrze znamy poszczególne stacje. I nawet jeśli mylą nam się ich nazwy, to przecież wiemy, że Jezus spotykał na niej różnych ludzi. Tak wyglądała Droga Krzyżowa kiedyś. A jak wygląda dziś?
Wiadomo, że żadnego człowieka nie trzeba specjalnie na Drogę Krzyżową zapraszać. Każdy człowiek już na tej Drodze Krzyżowej jest. Każdy przecież już niesie swój krzyż… Krzyż codzienności. Nie ma człowieka, który byłby w swoim życiu wolny od doświadczenia Krzyżowej Drogi. Każdy z nas po niej idzie…
Spróbuj przyjrzeć się swojej Drodze Krzyżowej. Jaka ona jest?
Może masz to wielkie szczęście, że na tej swojej życiowej drodze spotykasz samych Cyrenejczyków i same Weroniki. Ludzi, którzy zawsze przyjdą Ci z pomocą, wesprą dobrym słowem, wysłuchają, gdy trudno, otrą łzy z oczu, poklepią po ramieniu. Może masz od Boga taką właśnie wielką łaskę.
A może przeciwnie. Może nie masz tyle szczęścia. Może na tej swojej życiowej drodze spotykasz przede wszystkim tych, którzy nie tylko nie pomagają, ale nawet w tej wędrówce przeszkadzają; popychają, opluwają, krzyżują.
Tak czy inaczej, z okazji Świąt życzę Ci, abyś:
jak Weronika miał wyryte Jezusowe oblicze, lecz nie na chuście a w sercu,
jak Szymon potrafił nieść krzyże innych, lecz nie z przymusu, a z miłości,
jak płaczące niewiasty, umiał dostrzec błędy i grzechy, ale nie cudze lecz swoje.
A nade wszystko życzę Ci, byś był jak św. Jan. Byś wytrwał przy Mistrzu do końca.
Bo prawdziwa wiara to nie nauka. To doświadczenie…