Przychodzi, byśmy się nie bali…

Tak jakoś się stało, że w ostatnim czasie spotkałem w różnych sytuacjach i niezależnie od siebie kilka osób, które wprost przyznały: Proszę ojca, ja się po prostu boję tych Świąt!!!

Nie chcę wnikać w to, czy ten lęk jest uzasadniony czy też nie. Prawda jest taka, że możemy się bać takich dni jak te, które nadchodzą. Można się bać np. samotności. Można się bać spotkań przy wigilijnym stole z tymi, z którymi raczej wolelibyśmy się nie spotykać i nie rozmawiać. Można bać się różnych świąt z powodów czysto ekonomicznych – wszystko przecież poszło w górę i przygotowanie uroczystej kolacji dla niejednej rodziny jest sporym wyzwaniem. Można się więc bać tych Świąt. Nawet, jeśli powiemy sobie, że przecież te dni miną bardzo szybko.

Tak czy inaczej warto mieć w świadomości jedno: Jezus przychodzi na ten świat właśnie po to, żebyśmy się nie bali. Przychodzi po to, żebyśmy nie czuli się samotni, żebyśmy umieli na drugiego człowieka spojrzeć z miłością i byśmy nie utracili nadziei na lepsze jutro.

Między innymi po to jest Boże Narodzenie, żebyśmy poczuli wszechmoc Pana Boga i zrozumieli, że On jest lekiem na całe zło tego świata i że chce narodzić się także w moim zalęknionym sercu. Byłoby jakimś wielkim nieporozumieniem nie pozwolić Mu na to. A zatem: Maranatha, przyjdź, Panie Jezu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.